Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi PiaseQ z miasta Bielsko-Biała. Od 2011 roku przejechałem 147413.14 kilometrów w tym 17672.40 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.26 km/h. Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Statystyki

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Facebook


Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
ODO : 74.13km, TN: 71.20km
CLK: 06:12h, AVS: 11.96km/h
Max: 57.60km/h, Temp: 18.1°C
HRmax: 178 ( 95%) Avg: 134 ( 72%)
Climb: 2961m, CAL: 6449kcal

Śladami BM Wisła.

Czwartek, 1 maja 2014 · dodano: 01.05.2014 | Komentarze 0


Wczorajsza impreza firmowa nie zwiastowała niczego dobrego. Pogoda jednak zachęciła do wyjazdu. Miało być szybko, tak do 12:00... 4 godzinki.

Że jednak powszechnie wiadomo, że BM u Grabka przejechałaby 5-cio latka na składaku, to trzeba było trasę jakoś urozmaicić i utrudnić. Jak? Ano prosto - wyjechać rowerami z Bielska i do całej zabawy dołożyć podwójną przeprawę pod Klimczok, podwójną wspinaczkę pod Kotarz oraz wykorzystać wszystkie znane nam single w okolicy...

Single... śpieszmy się po nich jeździć, bo tak szybko znikają...

W ogóle całe góry znikają. Dzisiaj naszym oczom ukazała się nowa rynnostrada na Klimczok z Karkoszczonki. Szeroka na 8m, ściany zebrane pod kątem 45* po obu stronach a wysokie nawet na 10m. Gdyby położyli tu asfalt byłaby to mekka szosowców.

Dzisiaj też poznałem smak prawdziwej bomby. Nie jakieś tam bomby. Prawdziwej. Takiej, że wiesz, że masz przed sobą kilka km podjazdu. Cały czas pod górę. A każdy obrót korby to agonia z bólu, brak jakiejkolwiek mocy w nogach, zdrewniałe ręce, zesztywniały kark... Sytuację ratowały tylko wkładki w spodenkach Vikinga.

Mimo całej tej masakry prowadziłem rower w sumie 20m. Żeby wdrapać się po stromej ściance na nową autostradę pod Klimczok. Da się? Da się. Chęci i technika są często ważniejsze od mocnej łydy.

Tomek za to rześki jak skowronek śmigał aż miło. Miło widzieć progres jakiego dokonał. Zjazdy, podjazdy, stromo, technicznie... niewiele miejsc zmusiło go do kapitulacji.

Był też stały niemal punkt programu czyli snejkacz na zjeździe z Kotarza. Zbawienny w skutkach bo pozwolił odpocząć :)

Ładny się nam dzisiaj maraton udał. Oj ładny!
Kategoria "the best of", mtb


Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!