Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi PiaseQ z miasta Bielsko-Biała. Od 2011 roku przejechałem 136850.97 kilometrów w tym 17672.40 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.08 km/h. Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Statystyki

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Facebook


Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2012

Dystans całkowity:1195.93 km (w terenie 30.66 km; 2.56%)
Czas w ruchu:54:34
Średnia prędkość:21.92 km/h
Maksymalna prędkość:65.50 km/h
Suma podjazdów:14065 m
Maks. tętno maksymalne:186 (96 %)
Maks. tętno średnie:139 (72 %)
Suma kalorii:38548 kcal
Liczba aktywności:24
Średnio na aktywność:49.83 km i 2h 16m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
ODO : 106.40km, TN: 6.40km
CLK: 05:05h, AVS: 20.93km/h
Max: 65.50km/h, Temp: 15.8°C
HRmax: 186 ( 96%) Avg: 114 ( 59%)
Climb: 1927m, CAL: 3566kcal

Wtorkowy Hardcore.

Wtorek, 27 marca 2012 · dodano: 27.03.2012 | Komentarze 2


Kilka minut po dziewiątej, w hardkorowym składzie Marko, Dizel, Słowik i ja, ruszyliśmy przez Jaworze, Górki i Ustroń w stronę Wisły. Dysponując nadmiarem czasu pojechaliśmy w Wiśle prosto w kierunku Istebnej żeby zaliczyć podjazd na Kubalonkę. Tutaj pazury pokazał jadący non-stop na ośce Dizel. Grześ nie miał żadnych szans w starciu z turbodoładowanym tirolotem. Efekt: 5 minut straty do Dizla, 7minut do mnie i jeszcze +15sek do Marka :] Szok.
Czas 17m:15s



Następny w kolejce był zjazd przez zameczek do Czarnego i atak na Salmopolską. Ruszyliśmy z Markiem 7 minut po Grześku i Darku. Pierwszego złapaliśmy na kilometr przed szczytem... Dizel ani myślał dać się dogonić. Szok x 2.
Czas 23m:23s



Zjazd z Salmopolskiej mało nie przypłaciłem zębami i kto wie czym jeszcze. Na pierwszym nawrocie już niebezpiecznie zanosiło mi tyłem. Na drugiej o 2km/h wyższa prędkość zaowocowała takim driftem, że F&F by się tego nie powstydzili. Przeciągnąłem 1/3 zakrętu bokiem, spanikowany do nieprzytomności... skończyło się na strachu. Także mały tip: NIGDY nie wnosić się w zakręty na oponach "na błoto". Wysokie klocki boczne nie dają absolutnie ŻADNEJ przyczepności w zakrętach.



Że nam jednak było mało to postanowiliśmy się wdrapać na Orle Gniazdo. Dizel poszedł jak ruska łódź atomowa na awaryjnym wynurzeniu ale niestety pod tą górę już na ośce się nie da wyjechać i Dizelek szybko nauczył się korzystać z młynka. Co nie zmienia faktu, że Grześ znowu wąchał jego spaliny :]
Czas 8m:50s



Szczęśliwie dojechawszy do Bielska ruszyliśmy do domów. Wszyscy poza mną. Ponieważ na reputację trzeba zasłużyć, więc żeby być tą Kanalią postanowiłem na dobitkę wdrapać się na Przegibek. Na mostku licznik pokazał 94km i 1500m+ przewyższenia. Jechałem zachowawczo samemu nie wiedząc, w którym momencie okoliczni mieszkańcy usłyszą głuche uderzenie moich zwłok o asfalt. Na szczęście nic takiego nie nastąpiło i po 14m:20s zameldowałem się na szczycie. Pół godziny później wdrapywałem się klatką schodową z wynikiem 106km i 1900m podjazdu. HELL YES!



Kategoria mtb, "the best of"

Dane wyjazdu:
ODO : 25.02km, TN: 2.00km
CLK: 01:14h, AVS: 20.29km/h
Max: 60.50km/h, Temp: -1.0°C
HRmax: 154 ( 80%) Avg: 115 ( 59%)
Climb: 336m, CAL: 725kcal

Buczkowice.

Poniedziałek, 26 marca 2012 · dodano: 27.03.2012 | Komentarze 0


Kategoria mtb

Dane wyjazdu:
ODO : 53.29km, TN: 0.00km
CLK: 02:24h, AVS: 22.20km/h
Max: 58.00km/h, Temp: 18.3°C
HRmax: 169 ( 88%) Avg: 132 ( 68%)
Climb: 567m, CAL: 1551kcal

Goczałkowice.

Niedziela, 25 marca 2012 · dodano: 25.03.2012 | Komentarze 0


Kategoria mtb

Dane wyjazdu:
ODO : 91.96km, TN: 8.40km
CLK: 04:37h, AVS: 19.92km/h
Max: 64.80km/h, Temp: 17.3°C
HRmax: 176 ( 91%) Avg: 115 ( 59%)
Climb: 1408m, CAL: 3311kcal

W.A.R. Kocierz!

Sobota, 24 marca 2012 · dodano: 24.03.2012 | Komentarze 1


Coś tu skrobnę jak dojdę do siebie :)









Kategoria mtb

Dane wyjazdu:
ODO : 10.46km, TN: 0.40km
CLK: 00:37h, AVS: 16.96km/h
Max: 45.00km/h, Temp: 11.0°C
HRmax: 144 ( 75%) Avg: 117 ( 60%)
Climb: 136m, CAL: 260kcal

Z Emilką.

Sobota, 24 marca 2012 · dodano: 24.03.2012 | Komentarze 0


Kategoria turystycznie

Dane wyjazdu:
ODO : 83.60km, TN: 0.00km
CLK: 03:11h, AVS: 26.26km/h
Max: 59.10km/h, Temp: 11.6°C
HRmax: 165 ( 85%) Avg: 125 ( 65%)
Climb: 971m, CAL: 2260kcal

Do pracy.

Piątek, 23 marca 2012 · dodano: 23.03.2012 | Komentarze 0


Kategoria szosa

Dane wyjazdu:
ODO : 67.08km, TN: 1.20km
CLK: 03:13h, AVS: 20.85km/h
Max: 48.60km/h, Temp: 13.8°C
HRmax: 178 ( 92%) Avg: 117 ( 60%)
Climb: 799m, CAL: 2066kcal

Pierściec.

Środa, 21 marca 2012 · dodano: 21.03.2012 | Komentarze 0


Kategoria mtb

Dane wyjazdu:
ODO : 79.39km, TN: 0.00km
CLK: 02:47h, AVS: 28.52km/h
Max: 58.90km/h, Temp: 8.3°C
HRmax: 170 ( 88%) Avg: 139 ( 72%)
Climb: 886m, CAL: 2438kcal

Do pracy.

Wtorek, 20 marca 2012 · dodano: 20.03.2012 | Komentarze 0


Sezon oszczędności otwarty. Prawie zamarzłem ale dojechałem. Z powrotem ogień bo ładnie i ciepło. Jak zwykle bywało wracałem przez Ustroń.


Dojazd.


Powrót.
Kategoria szosa

Dane wyjazdu:
ODO : 23.97km, TN: 3.50km
CLK: 01:09h, AVS: 20.84km/h
Max: 56.00km/h, Temp: 2.0°C
HRmax: 169 ( 88%) Avg: 133 ( 69%)
Climb: 364m, CAL: 970kcal

Wieczorne Buczkowice.

Poniedziałek, 19 marca 2012 · dodano: 19.03.2012 | Komentarze 0


Kategoria mtb

Dane wyjazdu:
ODO : 103.88km, TN: 0.70km
CLK: 04:20h, AVS: 23.97km/h
Max: 48.60km/h, Temp: 20.1°C
HRmax: 184 ( 95%) Avg: 116 ( 60%)
Climb: 919m, CAL: 3008kcal

Big Squad Attack!

Niedziela, 18 marca 2012 · dodano: 18.03.2012 | Komentarze 0


Zaczęło się jak zwykle niewinnie. Złapałem przygotowaną do drogi Meridę i ruszyłem w stronę wyjścia... tutaj jednak mój wzrok zatrzymał się na stojącej dumnie pod ścianą "pile do asfaltu". W tej samej chwili do głowy wpadł mi genialny w swojej prostocie pomysł a na twarzy zagościł szelmowski uśmiech. Grubasek dostanie zawału wątroby jeśli przyjadę na szosie. Bez dłuższego zastanowienia przełożyłem bidon, zmieniłem buty i podreptałem schodami w dół szyderczo chichocząc pod nosem.

Pędząc... a raczej umierając Babiogórską w stronę lotniska spotkałem kolejnego dziwoląga na trekingu. Egzemplarzem owym okazał się Konrad. W powiększonym składzie spóźnialskich mend dotoczyliśmy się traktem opanowanym w 100% przez niedzielną stonkę do Strusia, gdzie oczom naszym ukazał się widok niecodzienny, niespodziewany ale jakże miły dla kolarskiego oka: są nas MILIONY!


W takim milionowym składzie, w którym znalazły się takie sławy jak np. Dizel, ruszyliśmy przez Wapienicę do Rudzicy. Stamtąd przez Pierściec, Mnich i Strumień gnaliśmy dookoła jeziora w kierunku zapory w Goczałkowicach.


Po drodze nie mogło zabraknąć beki śmiechu, wsiockich buraków za kierownicami swoich smrodzących wsiowozów, konkurencji w postaci wioskowych bajkerów oraz kapcia złapanego na idealnie równej dziurze w naszej polskiej idealnie dziurawej drodze. W Polsce opakowania jednorazowe i reklamówki powinno się robić z tego samego materiału co szosy - ulegałyby biodegradacji po max 2 latach na świeżym powietrzu. Ekologia pełną gębą!


Wzdłuż brzegu jeziora jechało się przednio. Lekki wiatr w plecy, piękne słońce a po prawej stronie nadal zamarznięta tafla Goczałki dająca o sobie znać porywami lodowatego powietrza, gdy tylko droga zbliżyła się zbytnio do brzegu jeziora.


Geniuszowi, który wymyślił przejazd zaporą w Goczałkowicach należałoby natomiast wmontować blat 53T w plecy. Tabuny niedzielnych pędraków przewalające się przez zaporę były już nie tyle uciążliwe ale nawet niebezpieczne. Nigdy nie wiadomo co w takim tłumie komu odwali i kiedy przypuści szaleńczą szarżę prosto pod nasze koła. Wypadałoby na takie okazje pług zakładać. Niemniej jednak można było pokusić się o kolejną sesję foto. Dobre i to!

Dojechawszy do Mazańcowic ekipa rozpadła się na mniejsze grupki bo każdy ruszył w stronę swojego domu... każdy... za wyjątkiem mnie. 80km na liczniku było absolutnie nieakceptowalnym, poniżającym wynikiem, którego z racji wybranego na dziś roweru nie można było tak zostawić. Cel - Jaworze. Trzeba dokręcić stówkę. Więc targnąłem przez Stare Bielsko jakąś megadziurawą, podrzędną ulicą do Wapienicy a stamtąd Cieszyńską do Jaworza, potem w stronę hotelu Jawor i szlakiem rowerowym wróciłem do Bielska. Dalej runda pod Szyndzielnią i przez basen w Cygańskim do Gemini i... wreszcie do domu. 103km. Ania 125... Kobieta mnie zlała... ale miło!

Kategoria szosa, "the best of"