Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi PiaseQ z miasta Bielsko-Biała. Od 2011 roku przejechałem 147413.14 kilometrów w tym 17672.40 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.26 km/h. Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Statystyki

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Facebook


Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
ODO : 105.00km, TN: 7.00km
CLK: 05:23h, AVS: 19.50km/h
Max: 34.40km/h, Temp: 17.0°C
HRmax: 157 ( 82%) Avg: 111 ( 58%)
Climb: 405m, CAL: 3245kcal

Nadreński Maraton

Sobota, 16 kwietnia 2011 · dodano: 16.04.2011 | Komentarze 0


Dzisiaj kolejna zaplanowana trasa. Miało być 60km a wyszło... tyle ile wyszło. Ot takie uzależnienie od kilometrów. Bo jakże można nie pojechać pod katedrę Kolońską będąc od niej 12km? Wstyd by był, więc pojechałem. Potem stwierdziłem, że wstyd byłby również gdybym nie przekręcił 100km. Koniec końcem wstydu nie było w ogóle. I nawet do Aldiego przed zamknięciem zdążyłem. Sparta spisała się wyśmienicie, choć miałem stracha, że coś może się zepsuć po drodze i stanę przed koniecznością powrotu piechotą nawet 20km. Bez problemów docieram jednak do Dusseldorfu i znajduję chwilę na obejrzenie panoramy z mostu, którym przeprawię się na drugą stronę Renu.

Tego, że na zielonym mało nie zostałem rozjechany na placek przez jakąś gapę problemem nie nazwę. Raczej fartem i to kierowcy. Tutaj za potrącenie rowerzysty na ścieżce rowerowej i do tego na zielonym świetle miałby odpowiednie urwanie głowy. Stąd wszyscy kierowcy wręcz nieprzyzwoicie uważają na rowerzystów.

Czasem aż mi głupio, gdy jadę całkiem szeroką drogą a tu robi się za mną sznurek kilku aut, z których żadne nie próbuje nawet wyprzedzać. Dzięki temu można się skupić na jeździe a nie kręcić głową wokoło i ciągle nasłuchiwać. Równa droga, słońce, pełno rowerów w obu kierunkach, po prostu super. Jadę więc dalej do Feste Zons.

Malownicze miasteczko, położone na lewym brzegu Renu, naprawdę warte jest obejrzenia. Zameczek, wąskie uliczki, stylowe domy i kamieniczki. Pełno maleńskich kawiarenek i masa okupujących je turystów.

Po drodze mijam zagubione prosiaki. Nie daję się jednak na mówić na sesję foto z wieprzowiną. Roweru nie zdradzę, na wieprzu jeździć nie będę!

Dalej już tylko do Kolonii. Od Feste Zons trzeba pedałować dobrych 25km to ulicą, to ścieżkami. Wreszcie docieram do jednego z terminali przeładunkowych co oznacza, że wjechałem wreszcie do miasta.

Tutaj oczekuje mnie założony cel wycieczki, czyli Katedra Kolońska. Trzeba przyznać, że jest to wyjątkowa budowla. Prawdziwy pokaz mistrzów architektury. Plan wykonany w 150% tak więc czas do "domu". Z Kolonii wracam prawym brzegiem Renu. Stąd trasę znam jak własną kieszeń, toteż gubię się kilka razy. A jak! Niemniej jednak docieram bez problemów do Monheim. Czas na odpoczynek. Sparta zasłużyła dzisiaj na małą sesję. Świetna robota!







Kategoria turystycznie


Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!