Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi PiaseQ z miasta Bielsko-Biała. Od 2011 roku przejechałem 137725.45 kilometrów w tym 17672.40 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.10 km/h. Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Statystyki

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Facebook


Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
ODO : 46.80km, TN: 18.00km
CLK: 03:03h, AVS: 15.34km/h
Max: 51.60km/h, Temp: 12.0°C
HRmax: 162 ( 84%) Avg: 110 ( 57%)
Climb: 1068m, CAL: 2000kcal

Magurka Wilkowicka

Piątek, 15 lipca 2011 · dodano: 15.07.2011 | Komentarze 2


Poranny deszcz nie ułatwiał wyjścia do pracy. Po południu jednak miało nie padać i nasz popołudniowy wypad miał odbyć się bez zakłóceń. Ponieważ opady ustały dopiero koło 16:00 kilka osób zdążyło zrezygnować, bojąc się, że mogłyby się rozpuścić/lekko ubrudzić :) W końcu zostało nas trzech odważnych ze wskazaniem na jednego BARDZO odważnego - Dominika. Dlaczego? Otóż kolega w teren raczej się nie zapuszcza a zamiast tego szlifuje czasy podjazdów pod najciekawsze asfaltowe górki w okolicy. Tym razem jednak plan był zupełnie inny i zakładał podjazd terenowy pod Magurkę Wilkowicką.

Mimo wcześniejszego deszczu pogoda zrobiła się piękna. Niebieskie niebo towarzyszyło nam od początku wycieczki!

Po drodze trzeba było uwiecznić parujące lasy porastające zbocza masywu Magurki. Widok był naprawdę świetny.

Z Magurki udałem się już solo na Czupel i dalej szlakiem w kierunku Czernichowa.

Tutaj miejscami las wygląda jak z innej strefy klimatycznej. Rodzime gatunki drzew powykręcane od wiatru udają tu eukaliptusy i inne egzotyki. Zjazd niebieskim szlakiem kończę na skrzyżowaniu szlaków niebieskiego i czerwonego, prowadzącego do Łodygowic. Czerwony aż do Przysłopu to prawdziwa promocja RTV i w 100% zasługuje na miano "telewizorowego". Dzisiaj na dokładkę płynęła tędy rzeka. Tym samym akrobatyczne zdolności pokonywania zjazdów musiałem połączyć z pływackimi. Tak czy inaczej warto było. Wrażenia z jazdy niezapomniane. Od Przysłopu pojechałem po znakach żółtych. Tutaj już szlak jest dużo łatwiejszy, szeroki ale nadal niemonotonny.

Do samego Czernichowa nudzić się nie sposób. Końcówka pokonana ostrożnie po mokrej, asfaltowej ścieżce (komu chciało się asfaltować szlak??) i znalazłem się tuż koło zapory. Stąd zostało już tylko dojechać do domu. Nie mając latarek postanowiłem pojechać górą przez Wilkowice. Na Żywieckiej ruch był tak duży, że w połączeniu z wysokim stężeniem SZY jazda tamtędy byłaby samobójstwem. W Bielsku jeszcze dopadłem myjnię na Bystrzańskiej i już wymytym rowerem przed 22:00 dotoczyłem się do domu!


Kategoria mtb


Komentarze
piaseq
| 09:20 poniedziałek, 18 lipca 2011 | linkuj Będzie :) Z elementami XC, FR, DH :>
webit
| 08:59 poniedziałek, 18 lipca 2011 | linkuj Wypad klasa ;) ale nastepny szosowy musi byc ;)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!