Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi PiaseQ z miasta Bielsko-Biała. Od 2011 roku przejechałem 147413.14 kilometrów w tym 17672.40 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.26 km/h. Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Statystyki

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Facebook


Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
ODO : 64.64km, TN: 26.00km
CLK: 04:28h, AVS: 14.47km/h
Max: 43.20km/h, Temp: 25.0°C
HRmax: 156 ( 81%) Avg: 116 ( 60%)
Climb: 1500m, CAL: 3422kcal

Raczańskie klimaty cz. I

Czwartek, 4 sierpnia 2011 · dodano: 06.08.2011 | Komentarze 0


Dzień pierwszy. Atakujemy Krawcowy Wierch, Halę Rysiankę i Lipowską. Od Zwardonia czeka nas prawie 20km dojazdu asfaltem. Startujemy o 9:35!


Wspinaczkę rozpoczynamy w Glince. Z początku asfaltowy podjazd zamienia się w drogę wyłożoną betonowymi płytami by wreszcie przeistoczyć się w polną drogę i leśny szlak.


W ciągu niecałych 15 minut wspinamy się o 175m na odcinku 1km. Nachylenie dochodzi do 26% (17% średnia) o czym przekonuje się Grzesiu stając dęba na tylnym kole i zaliczając spektakularną glebę!


Koło południa docieramy do schroniska na Krawcowym Wierchu. Oszczędzę szczegółów ponieważ nie potrafię kląć jak Piłsudski. Dlaczego? Ano dlatego, że śliczny i w 100% przejezdny szlak został zamieniony częściowo w zaorane bagno, którego czasem nie sposób ominąć.


Zjazd do Złatnej obfitował w błoto i niespodzianki w wykonaniu drwali. Ochrona Beskidów idzie pełną parą a niezdewastowanych szlaków jak do tej pory nie spotkaliśmy. Za to spotkaliśmy wspaniały okaz siedzący sobie spokojnie na pajęczynie i czekający aż coś mu wpadnie do talerza.


Kolejny podjazd dnia to droga czarnym szlakiem na Halę Rysiankę. Tutaj jednak zmieniamy nieco trasę i po krótkim podejściu przez las docieramy do niebieskiego szlaku prowadzącego na Halę Lipowską. Dopiero stamtąd uderzamy na Rysiankę.


Na Rysiance jak to na Rysiance. Dostępność tego miejsca sprawia, że i dzisiaj przetaczają się tędy tabuny stonki. Szybko uciekamy więc z powrotem na Lipowską, gdzie panuje względny spokój.


Schronisko na Lipowskiej kusi nas przyzwoitą kuchnią i dającymi się wytrzymać cenami.


Szybko biegniemy do kuchni po żurek z jajkiem i kiełbasą na naturalnym ponoć zakwasie. Pycha, rzeczywiście dawno nie jedliśmy tak dobrego żuru poza własną kuchnią.


Ostemplowani ruszamy w dalszą drogę. Pozdrowienia z Lipowskiej!


Wybierać jest w czym. My kierujemy się po znakach żółtych w kierunku wsi Ujsoły.


Zjazd prowadzi w większej części otwartymi zboczami i zapewnia dużą dawkę niezapomnianych widoków. Szeroka droga nie jest zbytnim wyzwaniem ale przynajmniej nie jest zmasakrowana zrywką drewna.


Na skrzyżowaniu szlaków zmieniamy kolor znaków. Do asfaltu docieramy czarnym szlakiem prowadzącym z początku szutrową drogą a później wąską ścieżką wśród pól, zarośniętą do tego stopnia, że prawie nie widać dokąd jedziemy.


Na koniec trochę statystyk i profil trasy.

Kategoria mtb, "the best of"


Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!