Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi PiaseQ z miasta Bielsko-Biała. Od 2011 roku przejechałem 147413.14 kilometrów w tym 17672.40 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.26 km/h. Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Statystyki

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Facebook


Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
ODO : 16.11km, TN: 4.11km
CLK: 01:09h, AVS: 14.01km/h
Max: 54.00km/h, Temp: 24.0°C
HRmax: 150 ( 78%) Avg: 111 ( 58%)
Climb: 437m, CAL: 884kcal

Raczańskie klimaty cz. III

Sobota, 6 sierpnia 2011 · dodano: 06.08.2011 | Komentarze 0


Dzień trzeci. Jak to mówi Grześ - wisienka na torcie :) Czyli podjazd na Rachowiec od strony Soli czerwonym szlakiem. Piękne widoki towarzyszą od początku wspinaczki. Na koniec można podziwiać panoramę całego Beskidu Śląskiego i Żywieckiego.


Podjazd od Soli zaczyna się asfaltowo i dość ostro. Lekko nie jest ale za to widoków nie brakuje.


Kilkaset metrów dalej kończy się asfalt a zaczyna niemalże zarośnięta trawą polna droga. Miejscami omijamy bokami rozległe bajora. Za nami panorama całej doliny. Przed nami coraz to ciekawsze podjazdy.


Trochę szutru, potem błota, wreszcie kamienisty i dość stromy podjazd niemalże na docelową wysokość. Stąd widać właściwie wszystko wokoło.


Po drodze nie obyło się bez rozlewu krwi. Ostre kolce pędów jeżynowych zrobiły swoje. Niezbędna była nieskomplikowana operacja ich usunięcia.


Jeszcze kilka zdjęć i można ruszać dalej. Wygląda na to, że był tu kiedyś las. Część załatwił wiatr, o czym świadczą przewrócone z korzeniami pnie. Resztę, która ocalała załatwili wszechobecni drwale.


Ruszamy dalej wypatrując innych ciekawych tras. Jedna z nich widoczna po drugiej stronie doliny wygląda na całkiem dobrą drogę gospodarczą. Na górze widać zwyczajny samochód co świadczy o tym, że musi być dosyć równa i utwardzona.


Wreszcie docieramy na szczyt Rachowca, gdzie znajduje się górna stacja wyciągu. Widać stąd koszmar każdego szosowca - Ochodzitą. Góra daje nieźle w skórę każdemu, kto kiedykolwiek jechał tamtędy od strony Koniakowa.


Po trzech dniach górskich zmagań można powiedzieć, że powinien z każdego z nas zostać cień rowerzysty. Nic podobnego. Gdybyśmy mieli więcej czasu to zrównalibyśmy z ziemią wszystkie góry w okolicy.


Zjeżdżamy jednak czerwonym szlakiem w stronę Mikowej i Lalików. Zjazd jest świetny, choć krótki. Z początku prowadzi nartostradą, potem przechodzi w ścieżkę prowadzącą przez las i kilka polanek. Końcówka jest stroma i kamienista a zakończenie w 100% asfaltowe.


Dzisiaj rowery nie dostały wycisku. Mimo to trafiły jak codziennie na mycie, konserwację i zasłużony wypoczynek w promieniach zachodzącego słońca. Spisały się dzielnie i jak zwykle nas nie zawiodły. Po przyjeździe do domu moją Meridkę czeka jednak dokładniejszy serwis. Weteranka przejdzie gruntowne czyszczenie, smarowanie i przegląd. Póki co jednak dzielnie broni się przed emeryturą.


A na koniec nieco statystyk by HAC4 Pro :)

Kategoria mtb, "the best of"


Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!