Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi PiaseQ z miasta Bielsko-Biała. Od 2011 roku przejechałem 137688.44 kilometrów w tym 17672.40 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.10 km/h. Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Statystyki

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Facebook


Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
ODO : 25.00km, TN: 17.32km
CLK: 02:16h, AVS: 11.03km/h
Max: 43.20km/h, Temp: -12.0°C
HRmax: 154 ( 80%) Avg: 124 ( 64%)
Climb: 717m, CAL: 1616kcal

Magurka No-Granny 8)

Niedziela, 12 lutego 2012 · dodano: 12.02.2012 | Komentarze 3


Pomimo mało pozytywnych wskazań termometru pokazującego -13*C postanowiłem zgodnie z planem ruszyć tyłek na rower. Na celownik wziąłem Magurkę od strony Wilkowic - ulubiony (lub jeden z kilku) podjazd Dominika. Wolnym tempem potoczyłem się ścieżka przez osiedle do bankomatu po kilka złotych na najprawdopodobniej konieczny zestaw reanimacyjny w schronisku. Spod Gemini ścieżką wzdłuż Białej dojechałem aż do torów w Wilkowicach, przejechałem przez Żywiecką i powoli pokręciłem w górę do pętli autobusowej.

Stąd droga już była pokryta śniegiem i dość śliska. Minąwszy mostek na budowanej zaporze i włączyłem stoper i poturlałem się w górę żegnany przez osłupiałe miny kilkunastu przedstawicieli "stonki". Stonki dzisiaj jak na lekarstwo, zimno skutecznie odstrasza ten pseudoturystyczny element naszego swołeczeństwa. Większym problemem były samochody jadące w dół. Sądząc po śladach walki na niemal każdym zakręcie spotkanie takiego delikwenta mogłoby się skończyć na jego masce. Nieposypana niczym droga była wspaniałym wyzwaniem. Jak się okazało dość szybko wyzwaniem skrajnie męczącym. Podjeżdżanie po tej nawierzchni było dużo gorsze niż zeszłoroczne holowanie ze sobą córci w foteliku.

Wdrapanie się na samą górę na mojej "bezmłynkowej" Carrerze zajęło mi 41min i 35s. Stanąwszy pod schroniskiem musiałem najpierw wbić oczy z powrotem na miejsce, oderwać przymarznięty do siodełka tyłek i podeptać szybko na gorącą herbatę. Krótki odpoczynek szybko postawił mnie na nogi i aby zbyt długo nie siedzieć ruszyłem w drogę. Najpierw 5 min spokojnego biegania wokół schroniska w ramach krótkiej rozgrzewki a potem złapałem rower i z przerażeniem w oczach ruszyłem w dół. Bardziej przerażona ode mnie była jedynie "stonka", której to przedstawiciele rozpierzchali się na prawo i lewo ratując się przed przednim Panaracerem, który to z pewnością przerobiłby każdego na przysłowiowy pasztet. Opona rzeczywiście prowadzi się w śniegu wyśmienicie.

W ten oto sposób zjechałem na Przegibek i dalej kawałek szosą a następnie czerwonym szlakiem dotoczyłem się do Straconki. Tam również kawałek musiałem "asfaltować" ale już przed kościołem skręciłem na ścieżkę nad potokiem zwaną dumnie przez miejscowych "Bulwarem"... LOL. Potem szybko do Rogatej i Gemini po czym ostatnia wspinaczka na osiedle i po chwili zasłużona, gorąca herbata w domu... Nie ma lipy!

Kategoria mtb


Komentarze
piaseq
| 20:49 niedziela, 12 lutego 2012 | linkuj Pytałem czy jedziecie :P
webit
| 19:02 niedziela, 12 lutego 2012 | linkuj o zesz.... ty jesteś hardkor ;)
kondzios230
| 19:01 niedziela, 12 lutego 2012 | linkuj Nawet ul. Piaskową jechałeś ;)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!