Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi PiaseQ z miasta Bielsko-Biała. Od 2011 roku przejechałem 147392.03 kilometrów w tym 17672.40 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.26 km/h. Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Statystyki

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Facebook


Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
ODO : 45.00km, TN: 15.00km
CLK: 02:30h, AVS: 18.00km/h
Max: 55.80km/h, Temp: 14.8°C
HRmax: 160 ( 85%) Avg: 130 ( 69%)
Climb: 1053m, CAL: 2164kcal

Błatnia-Klimczok-Szyndzielnia

Niedziela, 21 października 2012 · dodano: 21.10.2012 | Komentarze 0


Ponieważ dzisiaj czasu było niewiele postanowiłem potowarzyszyć bbRajdersom do Brennej i po upewnieniu się, że wszyscy są w formie odbiłem na zielony szlak prowadzący na Błatnią.

Podjazd okazał się dość trudny z racji dużej wilgoci i opadających liści. Tych ostatnich jest już na tyle dużo, że przykrywają kamienie i przeszkody ale na tyle mało, że tych nierówności nie amortyzują. Tak więc chwila nieuwagi i można obudzić się dyndając na gałęzi pobliskiego drzewa po grzmocie w ukryty kamień czy korzeń.


Błatnia wita mnie słońcem i doskonałą widocznością. Mijam zatłoczone schronisko i udaję się na szczyt, gdzie powstało powyższe zdjęcie. Stamtąd ruszam na Klimczok, który udaje się ładnie podjechać. Walka z tym podjazdem kosztowała niemało.

Na Klimczoku ruszam przez Szyndzielnię na Dębowiec. Oczywiście po drodze jak to na Szyndzielni bywa łapię jakiegoś wstrętnego kamola przy dużej szybkości. Rower jedzie normalnie, powietrze w kołach jest, tak więc nie zatrzymując się zjeżdżam na dół. Dopiero pod Dębowcem okazuje się jak duży jest ogrom zniszczeń. Lewa strona dolnej rury przesunęła się wyraźnie w lewo. Pełen najczarniejszych myśli wreszcie mogę się zatrzymać i ocenić stan ramy. Ta okazuje się być wgnieciona na ponad centymetr... ale na szczęście wygląda na całą.

Nieco zmartwiony docieram do domu jednak po bliższych oględzinach i użyciu gumowego młotka dolna rura wraca na swoje miejsce. XC5000 to nie M700 i rury zamiast mieć 2cm grubości mają jakąś część milimetra, więc kamienie, które M700 rozłupywała na pół bez szwanku dla XC5000 są najwyraźniej bardzo groźne. Kara za głupotę i lenistwo. Trzeba było przymocować nad suportem kawał blachy albo kawałek opony i młotek nie byłby potrzebny.

Niemniej jednak: rany odniesione w boju są powodem do dumy :)

Kategoria mtb


Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!