Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi PiaseQ z miasta Bielsko-Biała. Od 2011 roku przejechałem 147392.03 kilometrów w tym 17672.40 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.26 km/h. Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Statystyki

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Facebook


Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
ODO : 32.01km, TN: 14.20km
CLK: 02:16h, AVS: 14.12km/h
Max: 49.00km/h, Temp: -1.0°C
HRmax: 175 ( 93%) Avg: 126 ( 67%)
Climb: 874m, CAL: 1973kcal

Pierwszy śnieg.

Niedziela, 28 października 2012 · dodano: 28.10.2012 | Komentarze 1


Pierwszy śnieg zaatakował nagle. Wstaję rano a tu biało. Nie czekając długo wypadłem z córą na podwórko i dawaj lepić bałwana. Potem obiad i pora na inaugurację rowerowego sezonu zimowego 2012/2013.

Cel: Kozia-Dębowiec-Wapienica,
Hamulce: brak,
Kontrola trakcji: jaka kontrola trakcji?
ASR: loool, a co to?
Mózg: mó-co? Każdy go posadający siedziałby w domu-brak,
Oświetlenie: 2xLED 1000+300lm,
Aku: 1x 7200mAh, 1x 4400mAh,

Chwilę po osiemnastej:
Houston, we've got liftoff... :)

Najpierw do Cygańskiego i po śladach jakiegoś bajkera (przyznać się, ktory to?) zawitałem na szutrówce na Kozią. Walcząc dzielnie dojechałem do zielonego szlaku.


Tutaj kilka zdjęć bo fajnie widać jak świecą latarki i jak szybko można by jechać przy ich świetle... oj pełen ogień. Nie ryzykując jednak zjazdu na moich półłysych oponach jadę pod schronisko i przez szczyt Koziej zjeżdżam na Kołowrót. Stamtąd do Olszówki i szlakiem na Dębowiec.

Z Dębowca szutrówką do Wapienicy ale zamiast wracać do domu... jadę na pętlę. Łatwo nie jest. Śnieg zaczyna zamarzać i błotniki oraz wszystkie elementy roweru nabierają śniegu i lodu. Koła się ledwie kręcą i przed nawrotką stwierdzam, że jazda na młynku to jedyne wyjście z tej beznadziejnej sytuacji. Krótkie oględziny ukazują powagę sytuacji. Przerzutka z tyłu to wielka bryła lodu. Hamulce również. Błotniki nazbierały od wewnątrz tyle lodu, że prześwitu między oponą nie ma żadnego. Śnieg zbierany przez koła hamuje więc skutecznie ich obrót. Jazda przypomina wspinaczkę na zaciśniętych heblach :)

Niemniej jednak udaje mi się wspiąć na samą górę, skąd następuje szalony zjazd... z racji zamarzniętych "hebli" oczywiście. Na końcówce, gdzie jest szeroki łuk w prawo jadę z prawą nogą daleko za rowerem w pełnym drifcie. Zabawa na max. Jakimś cudem udaje mi się przeżyć i docieram w całości do pętli autobusowej. Stąd postanawiam pojechać szlakiem nad rzeką do Antycznej i dalej ścieżką "rowerową" przez lotnisko prosto na BP.


Tutaj mogę przystanąć, ocenić wygląd mojej Carrery, która przypomina bryłkę lodu. Na szczęście zachomikowane 2zł załatwiają sprawę w 2 minuty. Rower czysty jak nóweczka wiezie mnie dzielnie do domu. Żeby było śmieszniej obie latarki tuż przed osiedlem przełączają się na tryb awaryjny z powodu padniętych baterii. No tak, zapomniałem o ładowarce...



Kategoria mtb


Komentarze
k4r3l
| 18:42 środa, 31 października 2012 | linkuj No to pierwsze koty za płoty ;)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!