Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi PiaseQ z miasta Bielsko-Biała. Od 2011 roku przejechałem 147392.03 kilometrów w tym 17672.40 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.26 km/h. Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Statystyki

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Facebook


Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
ODO : 8.14km, TN: 8.14km
CLK: 00:51h, AVS: 9.58km/h
Max: 25.20km/h, Temp: 11.0°C
HRmax: 178 ( 92%) Avg: 154 ( 80%)
Climb: 408m, CAL: 1032kcal

JBG-2 MTB Race!

Sobota, 22 października 2011 · dodano: 22.10.2011 | Komentarze 0


Trzeci i ostatni wyścig na jaki się zebrałem w tym kończącym się powoli sezonie. Pomimo zimna było gorąco. Trasa była iście hardkorowa lecz genialna. Obsada też niczego sobie: Maja, Ola Dawidowicz, Ania Szafraniec, Marek Galiński, Bracia Brzózkowie i ogólnie czołówka naszego MTB. Nieliczni, jak np Remik albo Paweł Urbańczyk, postanowili już zakończyć sezon i nie startować.



Pierwsze kółko przejechane prawidłowo, bez problemów, wszystko w siodełku. Nawet najtrudniejsze miejsca nie stanowiły problemu.

Drugie kółko zapowiadało się równie obiecująco lecz dzięki jednemu miłemu panu straciłem zimną krew po tym jak dokładnie 9 razy wykładał się przede mną jednocześnie uniemożliwiając wyminięcie mimo próśb i gróźb. Dopiero gdy zrobiło się szerzej wyprzedziłem durnia i zostawiłem daleko z tyłu. W międzyczasie jednak wybity kompletnie z rytmu zabawiłem się w Mars Orbitera i zaliczyłem spektakularną katapultę, której Małysz by się nie powstydził. W ułamku sekundy pozbierałem zwłoki i nawet nie patrząc na rower ruszyłem dalej. Na kolejnym zjeździe kolejne salto. Tym razem noty za odległość były niższe ale za to powrót na siodełko tak szybki, że chyba nikt nie zorientował się, że miała miejsce jakakolwiek "gleba".



Trzecie kółko zaowocowało spotkaniem z Mają co chyba dodało adrenaliny i jakieś +15 do zwinności. Całe kółko poszło podobnie jak pierwsze, choć z powodu rozjeżdżonej na maksa trasy w kilku miejscach konieczny był spacer. Zjazdy natomiast przestały stanowić jakikolwiek problem i szedłem jak przeciąg odrabiając straty.



Przeciąg zaowocował 6tą lokatą w kategorii, z której jestem o tyle zadowolony, że czas przejazdu był całkiem przyzwoity. Analizując tegoroczne wyjazdy doszedłem do wniosku, że czas krótszy nawet o 5-6minut jest bez specjalnego problemu w zasięgu ręki. Tylko trzeba się teraz oddać do serwisu i zacerować pęknięte brzuszysko. Niestety bez chirurga się nie obejdzie a boli coraz gorzej także PROSZĘ MNIE póki co NIE ROZŚMIESZAĆ! :)

Kategoria xc


Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!