Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi PiaseQ z miasta Bielsko-Biała. Od 2011 roku przejechałem 147392.03 kilometrów w tym 17672.40 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.26 km/h. Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Statystyki

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Facebook


Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2013

Dystans całkowity:1058.86 km (w terenie 59.10 km; 5.58%)
Czas w ruchu:50:28
Średnia prędkość:20.98 km/h
Maksymalna prędkość:73.60 km/h
Suma podjazdów:14671 m
Maks. tętno maksymalne:185 (98 %)
Maks. tętno średnie:139 (73 %)
Suma kalorii:37244 kcal
Liczba aktywności:22
Średnio na aktywność:48.13 km i 2h 17m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
ODO : 22.23km, TN: 0.00km
CLK: 01:13h, AVS: 18.27km/h
Max: 42.30km/h, Temp: 25.0°C
HRmax: 155 ( 82%) Avg: 112 ( 59%)
Climb: 160m, CAL: 700kcal

Do pracy.

Poniedziałek, 17 czerwca 2013 · dodano: 18.06.2013 | Komentarze 0


Kategoria praca

Dane wyjazdu:
ODO : 267.95km, TN: 1.20km
CLK: 10:44h, AVS: 24.96km/h
Max: 73.60km/h, Temp: 23.6°C
HRmax: 173 ( 92%) Avg: 116 ( 61%)
Climb: 3124m, CAL: 8358kcal

TdBabia 2013 - Zakopane.

Sobota, 15 czerwca 2013 · dodano: 15.06.2013 | Komentarze 4


Sobota przywitała nas o dziwo ładnym, słonecznym porankiem. Oczy niemal wypadły mi z orbit, gdy uchyliłem zasłonkę w sypialni a tam... niebieskie niebo. W połączeniu z wczorajszymi prognozami widok zaskakujący kompletnie. W związku z powyższym jak to zwykle bywa zafundowałem sobie porządny prysznic, lekkie śniadanie, sprawdziłem rower i kilka minut przed szóstą ruszyłem pod Gemini.

Na miejscu zbiórki czekał już Tomek. Po chwili pojawił się Dominik i Paweł. W takim to składzie popędziliśmy na umówione spotkanie do Żywca. W sumie nie było pośpiechu bo godzina czasu to aż nadto ale, że droga jest dobra i w większości z górki to prędkości przelotowe dochodzą do Mach 1. Tak oto na rondo na wylocie do Korbielowa wpadamy z dużym zapasem i... czekamy na spóźnialskich a dokładniej Daniela :)



Drugi etap trasy prowadził przez Jeleśnię do Korbielowa, gdzie trzeba było zdobyć pierwszy znaczniejszy podjazd dnia. Jak się później okazało nie taki diabeł straszny - Korbielów okazał się krótki i niezbyt stromy. Za to po Słowackiej stronie jechało się wyśmienicie. Większość trasy do Namestova należała do zjazdów lub płaskich odcinków z lekkimi hopkami. Cała grupa pomykała wywołując mieszane uczucia lokalesów, aczkolwiek znacznie bardziej pozytywne niż po polskiej stronie. Jedynie jakiś wieśniak ze starego Golfa miał wyraźny problem z nami, innymi autami i własną mózgownicą.



Przed Namestovem robimy dłuższy postój aby wszyscy zdążyli dojechać. Po czym ruszamy w stronę miasta, gdzie Dominik, Sebastian i Kuba zamiast skręcić na most gubią ślad i walą prosto na Węgry. Na szczęście reszta grupy z racji foto-postoju i przytomności Pawła połapała się, że kogoś brakuje. Po telefonie od Kuby decydujemy powoli ruszyć w kierunku zapory, gdzie jakość nawierzchni i tak nie pozwala jechać szybciej niż kilkanaście km/h. Dziury rodem z Polski kosztowały mnie telefon, który przy próbie zrobienia zdjęcia kolegom musiałem upuścić, żeby nie wybić sobie zębów i nie zakończyć wycieczki przedwcześnie...



Zguby dojeżdżają do reszty po dłuższym postoju nad zaporą, skąd jedziemy przez Vitanovą do przejścia w Chochołowie. Po drodze stawka się rozciąga i na miejsce docieramy w mniejszych grupach. Szczególnie górki w okolicy od Tristeny do Chochołowa mocno segregują stawkę. Wymowna tablica "Zakopane 18" dodaje nieco sił zmęczonym nogom i po chwili okazuje się, że zostaliśmy z Pawłem sami bo reszta postanowiła zawinąć do sklepu. Ponieważ jednak przerwa się mocno przedłużała i zdążyła nas dogonić kolejna grupa z Tomkiem i Danielem - ruszyliśmy dalej.



Do Zakopanego wpadliśmy z Tomkiem punkt 12:00. Na resztę grupy przyszło nam chwilę poczekać. Gdy już wszyscy dojechali na miejsce ulokowaliśmy się w pobliskim lokalu na obiad. 15zł za zupę pomidorową i kotlet drobiowy z frytkami i ryżem nie było sporą kwotą jak na Zakopane a do tego, o dziwo, było dobre. Dziesięć minut po pierwszej ruszyliśmy na Gubałówkę. Najpierw trzeba było uciec z zakorkowanego Zakopanego w stronę Kościeliska a potem przyszła kolej na zrywający łańcuch wyjazd. Nie powiem, żeby moje 39x27 było stworzone do takich hopek. Znacznie bardziej cieszyłbym się z kompaktu. Niemniej dało radę. Na nieszczęście okazało się, że Gubałówka jest gorsza niż Krupówki. Tragedia. Tyle stonki w życiu nie widziałem. Jak tylko wszyscy się zebrali trzeba było stamtąd uciekać... szybko.



Dalsza część trasy prowadziła przez Ząb, Czarny Dunajec w kierunku Jablonki. W Czarnym Dunajcu utworzyła się bielsko-cieszyńska pięcioosobowa grupka, która z zamiarem powrotu o normalnej godzinie ruszyła konsekwentnie do przodu. Bez spinki ale i bez zbędnych i przydługawych postojów, których było dzisiaj po prostu za dużo. W taki oto sposób konsekwentnie minęliśmy Jabłonkę, Ultrakolarza walącego 800km w 48h... (choć znam takich co walą je w 24h) i zdobyliśmy w asyście chmary much Krowiarki. Podjazd od tej strony nie zaskakuje niczym. Głównie dlatego, że startuje się z wysokości 750m a nie 450m jak od Zawoi. W tej ostatniej robimy dłuższą przerwę przy sklepie na uzupełnienie zapasów i ruszamy na Przysłop. Ten lekki nie był ale udało nam się go zdobyć relatywnie szybko. Dalej już tylko hopki do Żywca i przez Tresną do Międzybrodzia. Po drodze oczywiście nęcący Żar, jednak nikt nie wyraził najmniejszej ochoty na takie fikołki po 250km.



Z fikołków został tym samym jedynie Przegibek, pod który moi towarzysze wspinali się już bardzo grzecznie. Moje nogi za to trzymały się jeszcze znośnie i zameldowałem się na szczycie w czasie poniżej 13 minut. Potem zjazd, źródełko, gdzie Daniel uzupełnił zapasy wody na drogę do Cieszyna i wreszcie miasto, gdzie każdy ruszył w swoją stronę. Najpierw Paweł i Daniel, potem Dominik a na końcu pożegnałem Tomka by pojechać do Komorowic i dokręcić kilka kilometrów i wrócić na zachód słońca na Trzech Lipkach. Stamtąd już ostrożnie do domu, do prysznica i do łóżka.

Wyjazd poszedł zaskakująco dobrze. Ostatnią taką trasę robiłem w 2006 roku, więc kawałek czasu minął. Jedyny niedosyt to organizacja, do której braku na takich trasach kompletnie się nie przyzwyczaję. Ale tak to jest z większymi grupami. 10+ to już tłum.



Dane wyjazdu:
ODO : 14.77km, TN: 0.00km
CLK: 00:46h, AVS: 19.27km/h
Max: 48.00km/h, Temp: 22.3°C
HRmax: 153 ( 81%) Avg: 110 ( 58%)
Climb: 83m, CAL: 362kcal

Do pracy.

Czwartek, 13 czerwca 2013 · dodano: 14.06.2013 | Komentarze 0


Kategoria praca

Dane wyjazdu:
ODO : 13.78km, TN: 7.20km
CLK: 01:20h, AVS: 10.34km/h
Max: 36.50km/h, Temp: 18.0°C
HRmax: 156 ( 82%) Avg: 107 ( 56%)
Climb: 402m, CAL: 690kcal

Kozia Góra z Emi.

Czwartek, 13 czerwca 2013 · dodano: 14.06.2013 | Komentarze 0


Kategoria mtb, turystycznie

Dane wyjazdu:
ODO : 13.01km, TN: 0.00km
CLK: 00:42h, AVS: 18.59km/h
Max: 45.00km/h, Temp: 22.0°C
HRmax: 149 ( 79%) Avg: 109 ( 57%)
Climb: 89m, CAL: 324kcal

Do pracy.

Środa, 12 czerwca 2013 · dodano: 18.06.2013 | Komentarze 0


Kategoria praca

Dane wyjazdu:
ODO : 21.23km, TN: 0.00km
CLK: 00:54h, AVS: 23.59km/h
Max: 49.20km/h, Temp: 16.3°C
HRmax: 156 ( 82%) Avg: 116 ( 61%)
Climb: 172m, CAL: 753kcal

Do pracy.

Wtorek, 11 czerwca 2013 · dodano: 14.06.2013 | Komentarze 0


Kategoria praca

Dane wyjazdu:
ODO : 102.32km, TN: 0.00km
CLK: 04:38h, AVS: 22.08km/h
Max: 68.00km/h, Temp: 28.3°C
HRmax: 166 ( 88%) Avg: 117 ( 62%)
Climb: 1508m, CAL: 3751kcal

Pętla Beskidzka.

Niedziela, 9 czerwca 2013 · dodano: 10.06.2013 | Komentarze 1


Po wymianie bajka na coś, co ma obie opony w całości ruszyłem w stronę Żywca. Już w Wilkowicach licznik zbliżył się do 1 Mach w efekcie czego udało mi się spotkać z resztą wycieczki pod browarem. Dalej już w pełnym składzie pojechaliśmy przez Węgierską Górkę a potem szlakiem do Milówki.

W Milówce dłuższy popas z racji Kuby, któremu odmówiła współpracy dętka w tylnym kole. Jak się później okazało to był dopiero początek jego (i naszych) kłopotów. Od Milówki było już tylko gorzej. Najpierw brak asfaltu w Kamesznicy, później katorga pod Ochodzitą by w końcu zakatować się pod Kubalonkę i umrzeć pod Salmopolską. Nigdy jeszcze nie byliśy z Marco tak nieżywi i nie wjeżdżaliśmy tak wolno na Salmopol. Ani nogi, ani rower ani serducho nie miały zamiaru się toczyć do przodu. Wypadało zatrzymać się i usnąć w przydrożnym rowie.



Męcząc się i katując do granic przytomności udało nam się jednak wtoczyć na przełęcz, gdzie czekał na nas świeżutki jak skowronek Tomek. Ten to dzisiaj szedł jak towarowy z węglem. W sumie z taką wagą to tylko masa roweru trzyma gościa na ziemi.

Z Salmopolu nie zabrakło szaleńczego wyprzedzania zamulającego PKSu i dawania ile fabryka tylko dała. Do Bielska już było z górki aczkolwiek nie dla Kuby, który co chwilę pompował swoje dziurawe jak sito koła a na koniec był zmuszony zapylać na piechotę z Bystrej do Gemini. Tak to jest jak się nikogo nie słucha a do tego nie wozi dętek na zapas (powiedział ten, co jechał góralem z dętką 700C w kieszonce).


Kategoria mtb

Dane wyjazdu:
ODO : 20.54km, TN: 0.00km
CLK: 00:54h, AVS: 22.82km/h
Max: 52.20km/h, Temp: 19.1°C
HRmax: 156 ( 82%) Avg: 110 ( 58%)
Climb: 360m, CAL: 618kcal

Przegibek.

Niedziela, 9 czerwca 2013 · dodano: 10.06.2013 | Komentarze 0


Miało być tak pięknie a zaczęło się od pękniętej opony w przednim kole. Dobrze, że tylko zewnętrzny oplot. Kolejny plus, że zauważyliśmy problem na Przegibku przed zjazdem do Międzybrodzia. Gdybym pojechał dalej nieświadomy usterki to mogłoby się różnie skończyć. Zawróciłem, wymieniłem rower i ruszyłem najkrótszą drogą do Żywca.

Kategoria szosa

Dane wyjazdu:
ODO : 18.22km, TN: 0.00km
CLK: 00:45h, AVS: 24.29km/h
Max: 45.00km/h, Temp: 17.2°C
HRmax: 155 ( 82%) Avg: 115 ( 61%)
Climb: 113m, CAL: 522kcal

Po mleko.

Sobota, 8 czerwca 2013 · dodano: 09.06.2013 | Komentarze 0




Dane wyjazdu:
ODO : 56.80km, TN: 0.00km
CLK: 02:17h, AVS: 24.88km/h
Max: 58.00km/h, Temp: 18.5°C
HRmax: 175 ( 93%) Avg: 133 ( 70%)
Climb: 782m, CAL: 1929kcal

Przegibek-Lipowa.

Sobota, 8 czerwca 2013 · dodano: 08.06.2013 | Komentarze 2


Jak zaplanowałem tak też zrobiłem i przekręciłem pętlę przez Przegibek, Międzybrodzie, Łodygowice, Lipową i Buczkowice. 95% w słońcu, 5% w deszczu. Lalo oczywiście w Buczkowicach... gdzieżby mogło jak nie tam?


Kategoria mtb