Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi PiaseQ z miasta Bielsko-Biała. Od 2011 roku przejechałem 162785.73 kilometrów w tym 17672.40 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.12 km/h. Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Statystyki

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Facebook


Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

mtb

Dystans całkowity:36522.30 km (w terenie 15866.11 km; 43.44%)
Czas w ruchu:2330:49
Średnia prędkość:15.66 km/h
Maksymalna prędkość:82.00 km/h
Suma podjazdów:763470 m
Maks. tętno maksymalne:192 (100 %)
Maks. tętno średnie:170 (88 %)
Suma kalorii:1694334 kcal
Liczba aktywności:914
Średnio na aktywność:39.96 km i 2h 33m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
ODO : 69.00km, TN: 0.00km
CLK: 03:20h, AVS: 20.70km/h
Max: 69.30km/h, Temp: 15.0°C
HRmax: 167 ( 86%) Avg: 121 ( 62%)
Climb: 1235m, CAL: 2779kcal

Góra Żar(ł)

Sobota, 2 kwietnia 2011 · dodano: 02.04.2011 | Komentarze 0


Z jęzorem powiewającym jakieś 2-3 metry za rowerem pędzę na spotkanie o 9:00 pod "Folwarkiem", gdzie z daleka dostrzegam analfabetyzm Grzesia czekającego kilkaset metrów dalej wraz z Markiem i Darkiem na moście przed... Gemini. Jednakże zamiast podążyć, ślepo jak cielaki, z wózkiem zakupowym do "Realu" aby przeżyć kolejny niezapomniany weekend, tłocząc się między półkami z "masową" żywnością i ogólną tandetą, postanowiliśmy znowu zmarnować dzień na monotonnym kręceniu pedałami na świeżym powietrzu i co gorsza przy pięknej pogodzie. Skandal!

Tym razem celem naszej wycieczki miała być Kocierz ale plany, jak to plany, uległy zmianie i ruszyliśmy "szlakiem rowerowym" w kierunku Wilkowic. Ustaliliśmy, że dzisiaj wdrapiemy się na Żar. Darkowi ubranemu w bawełnianą koszulkę, adidasy i jadącemu rowerem po raz pierwszy w sezonie z kadencją prawdziwego "diesla" nie wróżyłem niczego dobrego na tej trasie. Okazało się jednak, że świat jest pełen niespodzianek. Piłując kolejne kilometry asfaltu przejechaliśmy przez Huciska i Łodygowice, skąd odbiliśmy do Biernej a z niej nad jezioro Żywieckie do Tresnej. Trasa spokojna, ruch niewielki, piękne słońce, ciepło, wiosna – w takich warunkach przyszło nam dojechać do Międzybrodzia Żywieckiego i zacząć wspinaczkę pod Żar.

Podjazd liczy sobie 7,8km i wspina się na szczyt góry Żar, liczącej 761 m wysokości. Różnica wzniesień to prawie 470m, więc mamy trochę pracy. Marek jako kadrowicz piłuje do góry aż kawałki asfaltu lecą. Sztuka ta wcale na polskich drogach trudna nie jest - asfalt trzyma się w większości tylko własnym ciężarem. Umierając za nim kilkadziesiąt metrów z tyłu jestem i tak zadowolony z formy i tego, że jeszcze jadę po dziewięćdziesięciokilometrowej trasie dzień wcześniej. Dojechawszy do podnóża zbiornika zabieramy się z Markiem za zwiedzanie porzuconych zabudowań, będących najprawdopodobniej pozostałościami po pracach budowlanych w czasie powstawania zbiornika. W międzyczasie dojeżdża, będący nadal w nadzwyczaj dobrej kondycji, „Daro”. Grześ zdążył już nas minąć i w szale wspinaczki pognać na szczyt. Po chwili wszyscy stoimy na platformie widokowej żałując serdecznie opuszczenia rodzinnej wyprawy weekendowej do hipermarketu ;) Krótki odpoczynek, kilka zdjęć i puszczamy się z powrotem w dół siedząc na ogonach kolegom z Hortex teamu. Pierwszy zakręt należy oczywiście do buraka w czarnym BMW z rej. SZY. To nic, że osioł brał go lewym pasem i prawie nas zabrał ze sobą z powrotem na górę… Co za wieś… Skąd się takie jełopy biorą? Z resztą nieważne, szkoda czasu...

Jedziemy dalej a na dole urządzamy obowiązkowy postój na zakupy, jedzenie i picie po czym kierujemy się w stronę Międzybrodzia Bialskiego, skąd atakujemy kolejny podjazd na Przegibek. Cała czwórka wdrapuje się na górę bez kłopotu. Darka zmęczenie chyba padło gdzieś po drodze bo wyjechał świeży jak skowronek i pewnie pojechałby jeszcze na Skrzyczne przez Czantorię… ale zabrakło nam czasu ;) Tym samym ruszamy na dół do Straconki, gdzie żegnamy się i rozjeżdżamy każdy w swoją stronę. Jeszcze wizyta w Gemmie i również jadę dogorywać do domu. Jutro też gdzieś pojedziemy, a co!

Kategoria mtb, szosa

Dane wyjazdu:
ODO : 86.00km, TN: 4.00km
CLK: 04:31h, AVS: 19.04km/h
Max: 61.00km/h, Temp: 16.0°C
HRmax: 167 ( 86%) Avg: 113 ( 58%)
Climb: 1138m, CAL: 3540kcal

Cieszyn - Ustroń

Piątek, 1 kwietnia 2011 · dodano: 01.04.2011 | Komentarze 0


Przed 11:00 wyruszam do GEMMY, gdzie zaopatruję się w nowy bidon i dobijam powietrza do świeżo zamontowanego Duke XC. Dzisiaj jazda testowa rowerem żony. Na ramie 18" z kosmicznie wysoko wyciągniętym siodełkiem wyglądam nieco śmiesznie ale jakoś się ostatecznie mieszczę. Po załatwieniu wszystkiego ruszam Cieszyńską do... Cieszyna. Po 1,5h jazdy pod wiatr docieram do biura. Tutaj czeka mnie przerwa, odpisanie na kilka maili i kawa z kolegami. Po 15:00 ruszam dalej w kierunku Puńcowa. Dalej do Cisownicy i Ustronia, gdzie zahaczam o sklep rowerowy i testuję Meridę 1-20. W rozmiarze 18" waży tonę, kosztuje sporo a w kolorze białym wygląda obleśnie odrażająco. Zniechęcony żegnam się i jadę nad Wisłę, gdzie kolo stadionu przejeżdżam na drugi brzeg i asfaltem kieruję się do Brennej, Górek Wielkich oraz Jaworza. Pół godziny później mijam lotnisko w Aleksandrowicach i docieram do domu. Pomimo oberwania deszczem wyjazd udany, rower zatwierdzony do użytku i co najważniejsze: urlop spędzony w siodełku :)

Kategoria mtb

Dane wyjazdu:
ODO : 36.00km, TN: 1.00km
CLK: 01:48h, AVS: 20.00km/h
Max: 50.00km/h, Temp: 7.0°C
HRmax: 165 ( 85%) Avg: 115 ( 59%)
Climb: 385m, CAL: 1306kcal

Czechowice - Trzy Lipki... nocą ;)

Środa, 30 marca 2011 · dodano: 30.03.2011 | Komentarze 0


Tym razem wyjazd po mleko dla małej przerodził się w wieczorny trening z Qniem i Murzynem :) Obaj szanowni panowie odprowadzili mnie aż pod sam próg domu, jak to sami określili, przez Katowice. Katowic nie było ale były Czechowice i powrót górkami po śladach ostatniej wycieczki z Emilką. W sumie 36km ale za to w dobrym towarzystwie.
Kategoria mtb

Dane wyjazdu:
ODO : 10.00km, TN: 2.00km
CLK: 00:35h, AVS: 17.14km/h
Max: 46.60km/h, Temp: 8.0°C
HRmax: 150 ( 77%) Avg: 117 ( 60%)
Climb: 203m, CAL: 391kcal

Dębowiec by Night

Poniedziałek, 28 marca 2011 · dodano: 28.03.2011 | Komentarze 0


Wieczorną porą czas na spóźniony rozjazd po wczorajszej masakrze piłą do asfaltu. Krótka trasa na Dębowiec, krótki podjazd, krótki zjazd... Dzisiaj nie będzie mapki ani opisu. Po prostu nie ma sensu ;)

Kategoria mtb

Dane wyjazdu:
ODO : 120.00km, TN: 3.00km
CLK: 05:46h, AVS: 20.81km/h
Max: 54.00km/h, Temp: 2.0°C
HRmax: 164 ( 84%) Avg: 114 ( 58%)
Climb: 1520m, CAL: 4470kcal

Beskid Śląski Tour 2011

Niedziela, 27 marca 2011 · dodano: 27.03.2011 | Komentarze 0


Jak to często bywa w słoneczne niedziele, tak i w tą spotykamy się na lotnisku w bielskich Aleksandrowicach. Godzina 10:00. Grzesiek już czeka. Pozostałych póki co nie ma. Po chwili pojawia się Konrad... i to chyba na tyle. Reszta, ponieważ to "leszcze", nie dojechała, zaspała, zapomniała o zmianie czasu lub znalazła inną wymówkę aby kisnąć w fotelu oglądając F1 - bez Kubicy - bezsens, ich strata. Najpierw atakujemy Jaworze, potem Brenną i po krótkim postoju przed sklepem w Górkach Wielkich zdobywamy Ustroń. Stamtąd do Cisownicy (drogą na Cieszyn) i dalej w kierunku Dzięgielowa i Trinca. Z daleka Czechy witają nas białym dymem z kominów trineckiej huty. Po dość długiej wspinaczce spory kawałek zjazdu pozwala odpocząć i ruszyć dalej w kierunku Jablunkova i z powrotem do Polandii. Niestety nikt w międzyczasie nie chciał tejże zamienić za coś lepszego/normalnego. Przekraczamy granicę w Bukowcu i atakujemy pierwszy poważniejszy podjazd na naszej trasie. Niby to tylko 12% ale mamy już za sobą 62km bynajmniej niepłaskiej trasy i do tego pokonanej na góralach z terenowymi oponami. Jazda po szosie na kapciach 2,2" ważących 680g+230g dętka może dać się we znaki.



Kolejny postój na uzupełnienie zakupów robimy przy nowopowstałym rondzie, które zastąpiło beznadziejne skrzyżowanie z drogą Istebna-Jaworzynka. Teraz czeka nas prawdziwy zaszczyt minięcia po prawej wioski Małysze (w nawiązaniu do wczorajszego benefisu Adama Małysza głośny wiwat). Potem już mozolna wspinaczka do Koniakowa i wreszcie wdrapujemy się na Ochodzitą. Nie żeby obok nie było szlaku rowerowego omijającego ten dobijający podjazd ale w końcu widoki są ważniejsze niż kolejne kilkaset kilokalorii. Teraz już tylko zjazd do Milówki (Golców nie widzieliśmy) przez Szare (bokiem - a co!) skąd dalej do Węgierskiej Górki. Na żywca, perfidnie olaliśmy Żywca (i Żywiec), w końcu prowadzimy pojazdy mechaniczne, i skręciliśmy do Radziechowego. Manewr bardziej ratujący życie, niż mający cokolwiek wspólnego z "wychowanie w trzeźwości" bo jazda przelotówką przez Żywiec do przyjemnych, zdrowych i bezpiecznych nie należy. Jak wtajemniczeni wiedzą kierowcy z rej. SZY mogą śmiało rywalizować z posiadaczami "blach" KNS i tylko nieznacznie ustępują głupocie tym z KLI (nie umniejszając dobrym kierowcom, bo przecież nawet tam są wyjątki). Ale dość o polskich drogach i lokalnych rajdowcach bo na jedno i drugie szkoda słów. Za to nie szkoda było nam wdrapać się na kilka górek i dojechać do Lipowej. Boczne drogi, mały ruch i ładne widoki. Oto co mieliśmy przed sobą aż do samego Szczyrku. Stąd już niestety główną, ruchliwą drogą do Bystrej i Bielska, gdzie większość trasy przejechaliśmy "ścieżką rowerową" wyjątkowo nie będącą pod okupacją pieszych i ich piesków. Jednak jak zawsze jakiś burak się trafi i tenże został potraktowany "z bara" z prędkością 30km/h. Ot, dla zasady, taki to pewnie nawet za głupi, żeby zrozumieć o co chodziło, skoro nie rozumie czerwono-białych linii i znaków wymalowanych co 10m informujących o tym, że debil jeden lezie po ŚCIEŻCE dla ROWERÓW a nie chodniku znajdującym się 1m w lewo... Znowu szkoda gadać... Nie gadając więcej jedziemy do Gemini skąd rozjeżdżamy się do domów dogorywać po ponad 120km katowania góralem po szosie!

Kategoria mtb, "the best of"

Dane wyjazdu:
ODO : 42.00km, TN: 1.00km
CLK: 02:00h, AVS: 21.00km/h
Max: 52.30km/h, Temp: 5.0°C
HRmax: 170 ( 87%) Avg: 142 ( 73%)
Climb: 459m, CAL: 1563kcal

Czechowice-Dz. z Emilką

Sobota, 26 marca 2011 · dodano: 26.03.2011 | Komentarze 0


Wycieczka z Bielska do Czechowic z córeczką w foteliku :) Dodatkowe 16kg obciążenia daje popalić na podjazdach! Mimo złej prognozy świeciło słońce a deszcz jedynie postraszył podczas ostatnich km w drodze powrotnej. Mała szczęśliwa, więc wycieczka udana!

Kategoria mtb, szosa

Dane wyjazdu:
ODO : 23.20km, TN: 3.00km
CLK: 01:14h, AVS: 18.81km/h
Max: 57.60km/h, Temp: 9.0°C
HRmax: 166 ( 85%) Avg: 134 ( 69%)
Climb: 313m, CAL: 1018kcal

Bielsko po pracy

Czwartek, 24 marca 2011 · dodano: 24.03.2011 | Komentarze 0


Ulicą Andersa w kierunku Gemini potem w prawo w stronę Cygańskiego lasu. Jednak na skrzyżowaniu w lewo i przejeżdżam na drugą stronę rzeki Białej. Tutaj kawałek ścieżką rowerową, przejeżdżam pod wiaduktem obwodnicy i zjeżdżam na ścieżkę wzdłuż rzeki. Jadę nią do końca a następnie przez przejazd kolejowy dojeżdżam do Żywieckiej. Stąd kawałek w stronę Wilkowic ale skręcam na czerwony szlak na Magurkę. Tym jednak jadę tylko ok 100m po czym zawracam na singletracka i dojeżdżam do pozostałości szpitala. Po kocich łebkach wyjeżdżam aby obejrzeć ruinę, jaka z niego została a następnie przez znajdujące się poniżej osiedle dostaję się na ścieżkę wychodzącą na pola ponad ul. Żywiecką. Tutaj mała kombinacja ponieważ wszędzie są ogrodzenia. Na samym dole znajduję otwartą bramę i Żywiecką jadę do Wilkowic, skąd przejeżdżam do Bystrej. Stamtąd Bystrzańską dojeżdżam pod Gemini i ulicami Andersa, Armii Krajowej, Gościnną i Kolistą wracam na oś. Karpackie (brzydszego w życiu nie widziałem:)).

Kategoria mtb

Dane wyjazdu:
ODO : 20.00km, TN: 5.00km
CLK: 01:29h, AVS: 13.48km/h
Max: 62.00km/h, Temp: 14.0°C
HRmax: 156 ( 80%) Avg: 132 ( 68%)
Climb: 390m, CAL: 1132kcal

Rdziostów

Środa, 16 marca 2011 · dodano: 16.03.2011 | Komentarze 2


Wyjazd mostem na Helenę i dalej w prawo ul. Dunajcową do drogi na Marcinkowice. Tutaj prosto na czarny szlak rowerowy, którym wspinam się na samą górę a następnie zjeżdżam do Marcinkowic. Jadę do rzeki wzdłuż boiska na szybkie mycie roweru. Stąd w stronę N.Sącza ale skręcam w lewo na stację kolejową skąd przez osiedle dojeżdżam do kolejnego podjazdu. Tam skręcam w lewo w polną drogę i jadę do torów. Dalej drogą wzdłuż torów do kolejnego podjazdu na Rdziostów skąd zjeżdżam do Chełmca i do domu. W terenie jeszcze za duże błoto, żeby w ogóle myśleć o jeździe po nieutwardzonych szlakach.

Mapka jak zwykle ma zaniżoną wysokość. Korekta wg wskazań wysokościomierza.

Kategoria mtb

Dane wyjazdu:
ODO : 35.00km, TN: 14.00km
CLK: 01:54h, AVS: 18.42km/h
Max: 62.50km/h, Temp: 12.0°C
HRmax: 156 ( 80%) Avg: 133 ( 68%)
Climb: 1106m, CAL: kcal

Przełomem Dunajca na Szafranówkę

Sobota, 12 marca 2011 · dodano: 12.03.2011 | Komentarze 0


Wyruszam o 12 w południe z "Papiernika". Szybki zjazd do centrum Szczawnicy i skręcam w dolinę Dunajca. Uważając na spadające kamienie, których z racji roztopów dzisiaj pełno i o guza nietrudno, walcząc z kompletnym brakiem przyczepności na szlaku bardziej przypominającym lodowisko niż drogę, docieram do Czerwonego Klasztoru po słowackiej stronie. Dalej asfaltem w kierunku Wielkiego Lipnika, skąd skręcam w lewo do Leśnicy. Dojechawszy na miejsce skręcam na żółty szlak oczekując najgorszego. Po kilkuset metrach przyjemnego i całkiem suchego podjazdu droga zmienia się w gliniaste koryto, gdzie natychmiast rower podwaja masę i odkrywam kolejną zaletę Lefty'ego: nie blokuje koła po zapchaniu korony błotem... Tylne koło natomiast staje bezradnie a cała przestrzeń od dolnych widełek do dampera zapycha się na amen. Wściekły na siebie, że trzymałem się mapy uciekam z tego bagna na łąkę i kilkadziesiąt metrów wyżej robię 10 minutowy postój na pobieżne oczyszczenie roweru z nadmiaru błota. Dalej łąką najwyżej jak się da, trochę na ślepo, trochę na wyczucie docieram do skraju lasu, gdzie "złodzieje" drewna elegancko "wydemolowali" kolejny błotnisty szlak... na szczęście prowadzący niemalże na sam szczyt Szafranówki.
Tam prawdziwa frajda i szansa na częściowe oczyszczenie roweru: trasa narciarska :) Szybka fotka i poganiając narciarzy tańczę w mokrym, topniejącym śniegu starając się za wszelką cenę utrzymać kierunek i pozycję pionową :) Zjazd jest wyśmienity a na samym dole, gdzie trasa jest już płaska mogę zaśmiać się szyderczo wyprzedzając mozolnie odpychających się narciarzy, którzy chwilę wcześniej kozacko mnie wyprzedzili :) Znowu postów na wymycie kolejnej partii błotka i dalej z powrotem do Papiernika. Można rzec powtórka z dawnych, dobrych czasów kiedy to wczesnym rankiem ruszałem z N.Sącza do Szczawnicy, dalej wzdłuż Dunajca po to by wrócić przez Vabec i Piwnczną Zdrój do domu. Uff... świetna trasa ale jeszcze za wcześnie na wyjazdy w teren. Nadchodzi Halny, więc szybko się poprawi w górach.

Kategoria mtb

Dane wyjazdu:
ODO : 30.00km, TN: 1.00km
CLK: 01:57h, AVS: 15.38km/h
Max: 41.30km/h, Temp: 3.0°C
HRmax: 165 ( 83%) Avg: 138 ( 70%)
Climb: 503m, CAL: kcal

Nowy Sącz: Przełęcz Huta

Środa, 9 marca 2011 · dodano: 09.03.2011 | Komentarze 0


Po pracy na rower. Późno znowu, dochodzi piąta po południu. Wsiadam na rower i jadę powoli w kierunku wczorajszej trasy. Zamiast jechać na Żeleźnikową, gdzie już nic ciekawego nie zobaczę, skręcam na Nawojową skuszony perspektywą fajnej traski wypatrzonej na Google Earth. To tylko jedna górka, szybko siupnę z Nawojowej do Kamionki przez przełęcz i do domu. "How hard can it be" jak mawia Jeremy Clarkson. Podobnie jak u niego... u mnie też oznacza to kłopoty! Podjazd jest genialny, poezja, coś wspaniałego: równiutki asfalcik i... 350m na 2,5km. W sam raz na zakatowanie na szosówce, z tym, że mając górala można wrócić inną trasą... dzisiaj wyjątkowo oblodzoną... i po ciemku... Przerażony do granic (o rower nie o siebie) pokonuję również zjazd do Kamionki i ile sił w nogach gnam do domu bo już ciemno jak u murzyna... pod koszulą ;) A ja świateł nie mam.

Kategoria mtb