Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi PiaseQ z miasta Bielsko-Biała. Od 2011 roku przejechałem 137688.44 kilometrów w tym 17672.40 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.10 km/h. Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Statystyki

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Facebook


Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

"the best of"

Dystans całkowity:6120.35 km (w terenie 2769.63 km; 45.25%)
Czas w ruchu:403:31
Średnia prędkość:15.17 km/h
Maksymalna prędkość:82.00 km/h
Suma podjazdów:140123 m
Maks. tętno maksymalne:192 (98 %)
Maks. tętno średnie:135 (72 %)
Suma kalorii:301171 kcal
Liczba aktywności:61
Średnio na aktywność:100.33 km i 6h 36m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
ODO : 164.77km, TN: 75.00km
CLK: 07:48h, AVS: 21.12km/h
Max: 48.34km/h, Temp: 27.6°C
HRmax: 160 ( 86%) Avg: 117 ( 62%)
Climb: 1639m, CAL: 5982kcal

Jura Krakowsko-Częstochowska MTB.

Piątek, 22 lipca 2016 · dodano: 10.08.2016 | Komentarze 0




Kategoria "the best of", mtb, KOM!

Dane wyjazdu:
ODO : 133.13km, TN: 133.13km
CLK: 07:56h, AVS: 16.78km/h
Max: 66.83km/h, Temp: 10.2°C
HRmax: 166 ( 89%) Avg: 128 ( 68%)
Climb: 4020m, CAL: 6354kcal

Kopřivnický Drtič 2016

Sobota, 16 lipca 2016 · dodano: 17.07.2016 | Komentarze 0


Československý masakr č.4.










Kategoria "the best of", maraton, mtb

Dane wyjazdu:
ODO : 22.60km, TN: 20.00km
CLK: 01:58h, AVS: 11.49km/h
Max: 42.10km/h, Temp: -5.0°C
HRmax: 170 ( 91%) Avg: 126 ( 67%)
Climb: 836m, CAL: 1377kcal

Zakończenie sezonu 2015.

Czwartek, 31 grudnia 2015 · dodano: 01.01.2016 | Komentarze 0


Sezon 2015 zakończony! Szczęśliwie. To był dobry rok. Dla mnie był to sezon bez wypadków, poważniejszych upadków, defektów i niemiłych niespodzianek. Nie wszyscy znajomi mieli tyle szczęścia dlatego mam nadzieję, że wyczerpali limit pecha dla siebie i innych na dłuższy czas.

Przede wszystkim 2015 to rok spędzony na górskich singlach. Dawno nie było okazji, ekipy i chęci aby tak często wyjeżdżać w teren. Zero dobrowolnego kręcenia po szuterkach, asfaltach czy innego dziadostwa przeczącego idei MTB. Po prostu zabawa na dwóch kółkach.

Tada!
Dystans: 9002.77 km
W terenie: 3458.64 km (bez dojazdówek, szutrów itd. - czyste MTB)
Czas łączny: 596 h 33 min
Podjechane łącznie: 161191 m
Wytopione: 385509 kcal (a i tak dalej człowiek spasiony jak wieprz...)

I jakże wymowny wykres ;) 






Kategoria "the best of", mtb

Dane wyjazdu:
ODO : 74.65km, TN: 74.65km
CLK: 05:31h, AVS: 13.53km/h
Max: 39.60km/h, Temp: 12.6°C
HRmax: 180 ( 96%) Avg: 122 ( 65%)
Climb: 2221m, CAL: 4934kcal

Rychlebskie Ścieżki

Sobota, 26 września 2015 · dodano: 27.09.2015 | Komentarze 0




Kategoria "the best of", mtb

Dane wyjazdu:
ODO : 94.91km, TN: 85.00km
CLK: 06:27h, AVS: 14.71km/h
Max: 68.50km/h, Temp: 22.0°C
HRmax: 170 ( 91%) Avg: 131 ( 70%)
Climb: 2843m, CAL: 5379kcal

Pasmo Jaworzyny

Niedziela, 23 sierpnia 2015 · dodano: 25.08.2015 | Komentarze 0




Kategoria "the best of", mtb

Dane wyjazdu:
ODO : 84.45km, TN: 39.00km
CLK: 05:39h, AVS: 14.95km/h
Max: 49.00km/h, Temp: 24.8°C
HRmax: 162 ( 87%) Avg: 116 ( 62%)
Climb: 2023m, CAL: 4212kcal

Pieniny pół-Epic 2015.

Niedziela, 12 lipca 2015 · dodano: 13.07.2015 | Komentarze 1


Wczesny wyjazd o 3:30 nad ranem. 4:05 w Andrychowie po Darka i ogień do Krościenka. Tak zaczął się dzisiejszy dzień. Podczas gdy Ewelina przewracała się na drugi bok my już wypakowywaliśmy Panzerwagena na parkingu.



O 6 rano na szlaku w kierunku Trzech Koron spotkaliśmy pięcioro turystów schodzących ze szczytu. Pewnie wybrali się na wschód słońca. I to tyle. Wykorzystując tą kompletną absencję kogokolwiek wspinaliśmy się mozolnie na przeł. Szopkę. A tam? Tam strzeliło nam do głowy, żeby wjechać na same Trzy Korony. Oczywiście pchać się po metalowych schodkach i podestach z rowerami nie zamierzaliśmy ale zrobić sobie fotkę pod tabliczką przy wejściu na platformę widokową - owszem.



Dalej pomknęliśmy niebieskim szlakiem do Hałuszowej. Praktycznie retrospekcja pierwszego wyjazdu w Pieniny chyba 12 lat temu. Szlak, jak prawie każdy inny, został oczywiście wyprostowany i dostosowany w dużej mierze do pseudoturystyki klapkowo-szpilkowej. Jednak nie na to zwracaliśmy uwagę. Tą skutecznie przykuwały niesamowite widoki i zupełnie puste ścieżki. Cały PPN tylko dla nas :)
Zjazd do Niedzicy okazał się niefortunny. Z niewyjaśnionych przyczyn (nawet czarna skrzynka nie wytrzymała) Darek wydachował a jego rower ściął przydrożny znak. Nikt nie wie jakim cudem rower jest cały. Nikt również nie wie jakim cudem Darek wstał o własnych siłach i przez kolejne kilka godzin dokręcił do pełnych 85km trasy! Chłop jest ze stali. Ot co.



W wyniku kraksy spędziliśmy trochę czasu w Kawiarni w Niedzicy rozważając kolejne posunięcia. Wiadomym było, że poprzestawiany bark i plecy Darka oraz zakres przełożeń mojego 29era nie dają najmniejszych szans na przejechanie pierwotnie zaplanowanej trasy. Postanowiliśmy spróbować czerwonego szlaku przez Cisówkę, Barwinkową Górę i Żar. Strzał w "dychę".



Szlak dość dziki, miejscami tak zarośnięty, że prosiło się o maczetę. Równie ciężko było trzymać się czerwonych znaczków ledwo widocznych w gęstych zaroślach. Tak czy inaczej praktycznie w całości przejezdny za wyjątkiem jednego, stromego podjazdu - może 30m podprowadzania. GPS ze śladem mile widzaną pomocą naukową. Bez niego nieźle można było zabłądzić. Na koniec wylądowaliśmy w miejscowości Łapsze Niżne, skąd pokręciliśmy do Niedzicy unikając głównej drogi na ile tylko się da bardzo fajnym szlakiem aż wyjechaliśmy na szosę na wysokości mniejszej zapory.



Dalej asfaltem aż znaleźliśmy się w Czerwonym Klasztorze i pognaliśmy Przełomem Dunajca. Tam prawdziwe Kur de Frans. Prawdopodobnie połowa ludności Słowacji, 1/5 Czech i 1/10 Polski postanowiły dzisiaj dosiąść jednośladów i zakorkować całkowicie szlak do Szczawnicy. Po prostu zaliczyliśmy naszą pierwszą (i oby ostatnią) Masę Krytyczną. W tej sytuacji jazda deptakiem pod Palenicę graniczyła z próbą samobójczą, więc wybraliśmy główną ulicę :) Kolejny tego dnia "strzał w dychę". Po drodze pizza i w drogę do Szlachtowej i przez Jaworki do Białej Wody. Cel: bacówka w Białej Wodzie i ładunek świeżych oraz wędzonych serów OWCZYCH. Takich oryginalnych. Prosto od OWCY ;)



I tutaj, TADAM! SMS od Eweliny: nasza harpaganka dotarła już do Szczawnicy. Od godziny 10 przekręciła jedną nogą 150km z Bielska żeby zjeść małe lody pod Palenicą... Więc się skusiliśmy. Werdykt: na takie lody warto jechać i 200km ;)
Końcówka należała do kiszonych... kierowców w wielkim korku od Szczawnicy do ronda w Krościenku. Nasza trójka z dziką satysfakcją szusowała po środkowej linii serdecznie współczując wszystkim "zapuszkowanym". Kilka minut później byliśmy już przy aucie.



I ogień do domu!

Kategoria "the best of", mtb

Dane wyjazdu:
ODO : 124.51km, TN: 105.00km
CLK: 07:58h, AVS: 15.63km/h
Max: 65.80km/h, Temp: 11.8°C
HRmax: 172 ( 92%) Avg: 128 ( 68%)
Climb: 3734m, CAL: 6886kcal

Kopřivnický Drtič 2015

Sobota, 20 czerwca 2015 · dodano: 20.06.2015 | Komentarze 0


Československý masakr č.3





Kategoria "the best of", maraton, mtb

Dane wyjazdu:
ODO : 92.00km, TN: 52.00km
CLK: 07:05h, AVS: 12.99km/h
Max: 65.20km/h, Temp: 34.0°C
HRmax: 175 ( 94%) Avg: 119 ( 63%)
Climb: 3437m, CAL: 5881kcal

Rycerzowa, Racza, Rysianka

Niedziela, 14 czerwca 2015 · dodano: 14.06.2015 | Komentarze 0


W iście równikowej temperaturze rodem z "Czarnego Lądu" przyszło nam dzisiaj przejechać kolejny konkret - 92km BeskidoŻywieckiej masakry.
Ruszyliśmy z Żabnicy na Halę Boraczą. Stamtąd niebieskim w dół (unikać jak ognia bo zjazd to tragedia - zwózka drewna, błoto, kamienie, pełno patyków, gałęzi i innego dziadostwa + nic ciekawego - rozryta droga zwózkowa) i dalej do Soblówki i na Wielką Rycerzową. Później czerwonym szlakiem dojechaliśmy na Wielką raczę. Po krótkiej przerwie ruszyliśmy czerwonym, granicznym szlakiem do Zwardonia. Jednak tuż przed ostatnim zjazdem skręciliśmy do Soli. Asfaltem dostaliśmy się do Rajczy a następnie żółtym szlakiem aż na Rysiankę. Z Rysianki zjechaliśmy zielonym do Żabnicy. Kawał dobrej roboty.






Kategoria "the best of", mtb

Dane wyjazdu:
ODO : 110.00km, TN: 82.00km
CLK: 08:05h, AVS: 13.61km/h
Max: 74.00km/h, Temp: 24.0°C
HRmax: 175 ( 94%) Avg: 125 ( 67%)
Climb: 3716m, CAL: 6525kcal

Leskowiec 2015

Czwartek, 4 czerwca 2015 · dodano: 04.06.2015 | Komentarze 0


Kategoria "the best of", mtb

Dane wyjazdu:
ODO : 106.00km, TN: 65.00km
CLK: 06:58h, AVS: 15.22km/h
Max: 60.00km/h, Temp: 24.0°C
HRmax: 174 ( 93%) Avg: 120 ( 64%)
Climb: 3098m, CAL: 6442kcal

Beskid Mały Tour 2014

Niedziela, 27 lipca 2014 · dodano: 27.07.2014 | Komentarze 0


Po Beskidzie Śląskim przyszedł czas na Beskid Mały. Plan zakładał objechanie wszystkiego, co tylko możliwe. Niestety plany pokrzyżował jakiś wstrętny wirus lub zatrucie. Jak wiemy 2 dni po takiej "imprezie" jazda nie należała do kategorii "proste, miłe i przyjemne". Podczas gdy Bartek bawił się jazdą ja próbowałem nie umrzeć :) Cel osiągnięty.

W bardzo wielkim skrócie wtoczyliśmy się na Przegibek od Straconki... szlakiem. Ciężko było. Stromo i kamieniście. Potem z Przegibka na Gaiki, gdzie po drodze przydybaliśmy Konika i Murzyna na łataniu snejka. A Remik mówił, żeby miękko zjeżdżać ;) Oni na Magurkę a my dalej na Hrobaczą Łąkę. Widoków tam już zero, więc fotkę z krzyżem sobie podarowaliśmy. Dalej rewelacyjnym czerwonym szlakiem do Porąbki. Całą drogę nie mogłem pojąć czemu nigdy tam wcześniej nie jechaliśmy. Zjazd jest genialny a tylko końcówka przyprawia o konieczność odwiedzin u swojego dentysty.

Z Porąbki wtaczanie się po raz n-ty na Żar albo przelot Wielką Puszczą nie miały żadnego sensu. Ileż można. Poza tym co to za trudność? O ile z Żaru chociaż są jakieś widoczki o tyle z Puszczy nie widać nic. Jest ładnie ale asfaltowo. W związku z tym wybraliśmy wersję "zgon" i pojechaliśmy zielonym szlakiem na Przeł. Targanicką. Początek wyjęty z koszmaru czyli totalny wypych. Ale warto bo dalej zamiast asfaltowania mamy super szlak z widokiem na Żar, Kocierz, Targanice itd.

Po przeskoczeniu Targanickiej kontynuujemy zielonym szlakiem na Kocierz. Tam krótka przerwa i dalej czerwonym na Potrójną i Leskowiec. Od Potrójnej można naprawdę cieszyć się jazdą. Na pewno jeden z lepszych odcinków w Beskidzie. Mijamy Madohorę i wtaczamy się do Schroniska na Leskowcu na obiad. Jedzenie niezmiennie dobre. Trzymają poziom.

Z Leskowca zjeżdżamy do Krzeszowa. Tutaj niemiła niespodzianka bo "wodny" szlak już nie jest wodny tylko błotny bo jakiś cymbał wpadł na pomysł aby puścić strumień wykopanym obok rowem. Gratulacje ośle. Teraz zamiast czystej wody płynącej po kamienistym podłożu będzie totalny syf bo woda tak czy inaczej na drogę spływa. Do tego zniknął bardzo sympatyczny kawałek szlaku. Chociaż zdjęcia zostały. W Krzeszowie małe uzupełnianie zapasów, pogawędka z lokalesami i, nic sobie nie robiąc z krążącej po okolicy burzy, łatanie Bartka koła oraz poszukiwania zielonego szlaku.

Zielony, kóry łatwo przeoczyć, początkowo błotnisty. Chyba wójt rozpisał konkurs na najbardziej błotnisty początek szlaku w Krzeszowie ;) Dalej rewelacyjny odcinek skrajem lasu kończący się przy potoku a następnie po przecięciu szosy jeszcze bardziej rewelacyjny podjazd zamieniający się w znacznie mniej przyjemny... wypych. Ęduro jakieś czy co? Na szczęście po mozolnym wypchaniu na bardziej płaski teren można już jechać i cieszyć się z całkiem sympatycznego, trawiastego szlaku aż na sam grzbiet, gdzie łączy się on z czerwonym.

Kawałek jedziemy połączonymi szlakami by skręcić w lewo zielonym przez rezerwat Madohora i dolecieć aż do Gibasówki. Po drodze buntujemy się i zbaczając ze szlaku lecimy dalej grzbietem. Żeby nie było za łatwo napotykamy sporo zwalonych drzew. Lepsze to niż rozjeżdżone traktorami bagno na szlaku poniżej. W końcu rezerwat nie? Nasza ścieżka jednak biegnie sobie elegancko między krzakami jagód aż na Gibasy by ponownie połączyć się z zielonym szlakiem i zaprowadzić nas aż do głównej drogi na Kocierz.

Stąd już asfaltem lecimy do Tresnej i drogi na Żar, gdzie atakujemy zamknięty do remontu most i szybko przeskakujemy do Międzybrodzia Bialskiego. Rzeźbienie pod Przegibek przy akompaniamencie obiadu pragnącego odzyskać wolność nie należy do najciekawszych. Czas pod Przegiba jeden z najtragiczniejszych - 18min. Przeżywszy wpadam na szczyt, gdzie Bartek ucina sobie już małą drzemkę w oczekiwaniu aż dotaszczę swoje zwłoki. Z góry już problemu nie ma i pełnym piecem wpadamy do Straconki. Dobra robota. Daliśmy radę.

Acha! Trek dostał nowy wideł. Sprawuje się Revelacyjnie. W końcu nazwa mówi sama za siebie. Cyk 120mm, cyk 150mm i ogień :) Bez zbędnego zatrzymywania. Wszystko w locie. Do tego prosty w budowie jak cep. Serwisowalny młotkiem w stodole na Kaszubach. RS górą, FOX kanałami wypełnionymi szambem. Amen.

Kategoria "the best of", mtb