Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi PiaseQ z miasta Bielsko-Biała. Od 2011 roku przejechałem 147413.14 kilometrów w tym 17672.40 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.26 km/h. Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Statystyki

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Facebook


Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2011

Dystans całkowity:1501.22 km (w terenie 185.23 km; 12.34%)
Czas w ruchu:75:15
Średnia prędkość:19.95 km/h
Maksymalna prędkość:72.10 km/h
Suma podjazdów:22941 m
Maks. tętno maksymalne:188 (98 %)
Maks. tętno średnie:131 (68 %)
Suma kalorii:51239 kcal
Liczba aktywności:28
Średnio na aktywność:53.62 km i 2h 41m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
ODO : 66.56km, TN: 0.00km
CLK: 02:33h, AVS: 26.10km/h
Max: 56.20km/h, Temp: 19.0°C
HRmax: 158 ( 82%) Avg: 126 ( 65%)
Climb: 970m, CAL: 1853kcal

Do pracy.

Wtorek, 9 sierpnia 2011 · dodano: 09.08.2011 | Komentarze 0


Standardowo do pracy z małą różnicą, że pojechałem przez osiedle Banotówka w Cieszynie.
Kategoria mtb

Dane wyjazdu:
ODO : 47.20km, TN: 2.20km
CLK: 02:47h, AVS: 16.96km/h
Max: 48.20km/h, Temp: 21.0°C
HRmax: 166 ( 86%) Avg: 103 ( 53%)
Climb: 438m, CAL: 1452kcal

Goczałkowice

Niedziela, 7 sierpnia 2011 · dodano: 07.08.2011 | Komentarze 0


Niedzielna wycieczka do Goczałkowic z Asią i Emilką. Zaczęliśmy przy ładnej pogodzie a skończyło się misją ratunkową ;)


Żonka w pełnym uzbrojeniu. Gdyby jeździła tak jak wygląda to Maja W. mogłaby jej co najwyżej rower czyścić ;) Póki co wyręcza się mną!


Jeszcze szybka fotka rodzinna i jedziemy dalej do Goczałkowic. Znad jeziora nadciągają jednak ciemne chmury.

Finał wycieczki: ulewa, która zastała nas w jednej z uzdrowiskowych knajpek. Po ponad półtorej godziny nieprzerwanego deszczu zdecydowałem się na samotny rajd do domu aby przyjechać po dziewczyny samochodem. Za osłonę przed deszczem posłużyć miał dwa worki założone na buty. Tak wyposażony ruszyłem jakby goniło mnie stado wściekłych wilków.

Że wilk wyciąga dobre 40km/h toteż aby im uciec musiałem wspiąć się na wyżyny swoich i roweru możliwości. Carrera sprawiła się wyśmienicie i po 39m 46s wpadłem do domu! prawie 33km/h średnio a jechałem bocznymi drogami, przez Trzy Lipki i nad tunelem. Za niewiele ponad godzinę byłem już z powrotem w Goczałkowicach i pakowałem dziewczyny do auta...

Kategoria turystycznie

Dane wyjazdu:
ODO : 16.11km, TN: 4.11km
CLK: 01:09h, AVS: 14.01km/h
Max: 54.00km/h, Temp: 24.0°C
HRmax: 150 ( 78%) Avg: 111 ( 58%)
Climb: 437m, CAL: 884kcal

Raczańskie klimaty cz. III

Sobota, 6 sierpnia 2011 · dodano: 06.08.2011 | Komentarze 0


Dzień trzeci. Jak to mówi Grześ - wisienka na torcie :) Czyli podjazd na Rachowiec od strony Soli czerwonym szlakiem. Piękne widoki towarzyszą od początku wspinaczki. Na koniec można podziwiać panoramę całego Beskidu Śląskiego i Żywieckiego.


Podjazd od Soli zaczyna się asfaltowo i dość ostro. Lekko nie jest ale za to widoków nie brakuje.


Kilkaset metrów dalej kończy się asfalt a zaczyna niemalże zarośnięta trawą polna droga. Miejscami omijamy bokami rozległe bajora. Za nami panorama całej doliny. Przed nami coraz to ciekawsze podjazdy.


Trochę szutru, potem błota, wreszcie kamienisty i dość stromy podjazd niemalże na docelową wysokość. Stąd widać właściwie wszystko wokoło.


Po drodze nie obyło się bez rozlewu krwi. Ostre kolce pędów jeżynowych zrobiły swoje. Niezbędna była nieskomplikowana operacja ich usunięcia.


Jeszcze kilka zdjęć i można ruszać dalej. Wygląda na to, że był tu kiedyś las. Część załatwił wiatr, o czym świadczą przewrócone z korzeniami pnie. Resztę, która ocalała załatwili wszechobecni drwale.


Ruszamy dalej wypatrując innych ciekawych tras. Jedna z nich widoczna po drugiej stronie doliny wygląda na całkiem dobrą drogę gospodarczą. Na górze widać zwyczajny samochód co świadczy o tym, że musi być dosyć równa i utwardzona.


Wreszcie docieramy na szczyt Rachowca, gdzie znajduje się górna stacja wyciągu. Widać stąd koszmar każdego szosowca - Ochodzitą. Góra daje nieźle w skórę każdemu, kto kiedykolwiek jechał tamtędy od strony Koniakowa.


Po trzech dniach górskich zmagań można powiedzieć, że powinien z każdego z nas zostać cień rowerzysty. Nic podobnego. Gdybyśmy mieli więcej czasu to zrównalibyśmy z ziemią wszystkie góry w okolicy.


Zjeżdżamy jednak czerwonym szlakiem w stronę Mikowej i Lalików. Zjazd jest świetny, choć krótki. Z początku prowadzi nartostradą, potem przechodzi w ścieżkę prowadzącą przez las i kilka polanek. Końcówka jest stroma i kamienista a zakończenie w 100% asfaltowe.


Dzisiaj rowery nie dostały wycisku. Mimo to trafiły jak codziennie na mycie, konserwację i zasłużony wypoczynek w promieniach zachodzącego słońca. Spisały się dzielnie i jak zwykle nas nie zawiodły. Po przyjeździe do domu moją Meridkę czeka jednak dokładniejszy serwis. Weteranka przejdzie gruntowne czyszczenie, smarowanie i przegląd. Póki co jednak dzielnie broni się przed emeryturą.


A na koniec nieco statystyk by HAC4 Pro :)

Kategoria mtb, "the best of"

Dane wyjazdu:
ODO : 52.36km, TN: 27.30km
CLK: 04:18h, AVS: 12.18km/h
Max: 39.60km/h, Temp: 24.0°C
HRmax: 188 ( 98%) Avg: 114 ( 59%)
Climb: 1543m, CAL: 3307kcal

Raczańskie klimaty cz. II

Piątek, 5 sierpnia 2011 · dodano: 06.08.2011 | Komentarze 0


Dzień drugi. Wjeżdżamy szlakiem granicznym na Wielką Raczę, skąd dalej jedziemy szlakiem czerwonym do schroniska na Przysłopie. Stamtąd zielonym do Rycerki Górnej i asfaltami przez Rajczę wracamy w okolice Zwardonia.


Podjazd zaczynamy szlakiem pod Rachowcem, który prowadzi nas asfaltem aż do schroniska PTTK w Zwardoniu. Zanim jednak tam dojedziemy skręcamy w lewo na czerwony szlak prowadzący grzbietami na Wielką Raczę.


Czasami trawersujemy niektóre górki i możemy pooglądać panoramę okolicy. Jedno z takich miejsc na czerwonym szlaku to hala pod Skalanką.


Wyciskającym z nas siódme poty okazuje się podjazd pod Beskid Wrzeszczowski. Jeszcze niedawno bardzo trudny (bo stromy) podjazd szutrowy stał się jak wiele innych nieprzejezdny z powodu bezmyślnego targania pni drzew bezpośrednio po podłożu.


Bywają też miejsca takie jak podjazd pod Magurę, gdzie mimo dobrej nawierzchni mozolne podjeżdżanie kończy się z musu prowadzeniem. Po prostu przedłużająca się walka z bardzo stromym podjazdem niepotrzebnie by nas wykończyła.


Czasami na drodze spotykamy drapieżną zwierzynę. W tym wypadku musieliśmy bezszelestnie przemknąć koło jednego z najdrapieżniejszych gadów jakie można spotkać w naszych górach: jaszczurki zwyczajnej mierzącej z ogonkiem 20cm!


Po prawie 18km i trzech godzinach walki z trudami czerwonego szlaku docieramy do celu. Wielka Racza dzisiaj tętni życiem. Na szczycie pełno turystów z Polski i Słowacji.


Z Wielkiej Raczy kamienistą drogą zjeżdżamy na usiana koleinami (tym razem nie tymi po traktorach) halę. Czeka nas teraz jeden z najbardziej malowniczych odcinków jakie można spotkać w naszych zaoranych traktorami górach.


Pokonując kolejne zjazdy, podjazdy usiane korzeniami, błotne kałuże i łagodne, widokowe single docieramy do zbocza Jaworzyny, skąd rozciąga się przepiękny widok na Orawę.


Uwieczniwszy widoki na zdjęciach ruszamy ostro w dół czerwonym szlakiem. Kilkadziesiąt metrów niżej wpadamy znowu w las i musimy pożegnać się z widokami. Stąd aż do polany przed schroniskiem na Przysłopie czekają nas kolejne przeszkody i urozmaicone technicznie kilometry leśnego szlaku.


Od schroniska na Przysłopie zjeżdżamy wspaniałym odcinkiem zielonego szlaku w kierunku Rycerki Górnej. W końcowym odcinku łączy się on z drogą gospodarczą, która już mniej przyjemnie sprowadza nas na dół. Stąd asfaltem przez Rajczę i Sól docieramy aż pod Zwardoń. Czas na zachód słońca, mycie rowerów, grill i wypoczynek przed kolejnym dniem górskiego rowerowania!


Na koniec trochę statystyk. Mój HAC4 po małej zabawie z lutownicą znowu działa wyśmienicie i dzielnie zapisał całą trasę!

Kategoria "the best of", mtb

Dane wyjazdu:
ODO : 64.64km, TN: 26.00km
CLK: 04:28h, AVS: 14.47km/h
Max: 43.20km/h, Temp: 25.0°C
HRmax: 156 ( 81%) Avg: 116 ( 60%)
Climb: 1500m, CAL: 3422kcal

Raczańskie klimaty cz. I

Czwartek, 4 sierpnia 2011 · dodano: 06.08.2011 | Komentarze 0


Dzień pierwszy. Atakujemy Krawcowy Wierch, Halę Rysiankę i Lipowską. Od Zwardonia czeka nas prawie 20km dojazdu asfaltem. Startujemy o 9:35!


Wspinaczkę rozpoczynamy w Glince. Z początku asfaltowy podjazd zamienia się w drogę wyłożoną betonowymi płytami by wreszcie przeistoczyć się w polną drogę i leśny szlak.


W ciągu niecałych 15 minut wspinamy się o 175m na odcinku 1km. Nachylenie dochodzi do 26% (17% średnia) o czym przekonuje się Grzesiu stając dęba na tylnym kole i zaliczając spektakularną glebę!


Koło południa docieramy do schroniska na Krawcowym Wierchu. Oszczędzę szczegółów ponieważ nie potrafię kląć jak Piłsudski. Dlaczego? Ano dlatego, że śliczny i w 100% przejezdny szlak został zamieniony częściowo w zaorane bagno, którego czasem nie sposób ominąć.


Zjazd do Złatnej obfitował w błoto i niespodzianki w wykonaniu drwali. Ochrona Beskidów idzie pełną parą a niezdewastowanych szlaków jak do tej pory nie spotkaliśmy. Za to spotkaliśmy wspaniały okaz siedzący sobie spokojnie na pajęczynie i czekający aż coś mu wpadnie do talerza.


Kolejny podjazd dnia to droga czarnym szlakiem na Halę Rysiankę. Tutaj jednak zmieniamy nieco trasę i po krótkim podejściu przez las docieramy do niebieskiego szlaku prowadzącego na Halę Lipowską. Dopiero stamtąd uderzamy na Rysiankę.


Na Rysiance jak to na Rysiance. Dostępność tego miejsca sprawia, że i dzisiaj przetaczają się tędy tabuny stonki. Szybko uciekamy więc z powrotem na Lipowską, gdzie panuje względny spokój.


Schronisko na Lipowskiej kusi nas przyzwoitą kuchnią i dającymi się wytrzymać cenami.


Szybko biegniemy do kuchni po żurek z jajkiem i kiełbasą na naturalnym ponoć zakwasie. Pycha, rzeczywiście dawno nie jedliśmy tak dobrego żuru poza własną kuchnią.


Ostemplowani ruszamy w dalszą drogę. Pozdrowienia z Lipowskiej!


Wybierać jest w czym. My kierujemy się po znakach żółtych w kierunku wsi Ujsoły.


Zjazd prowadzi w większej części otwartymi zboczami i zapewnia dużą dawkę niezapomnianych widoków. Szeroka droga nie jest zbytnim wyzwaniem ale przynajmniej nie jest zmasakrowana zrywką drewna.


Na skrzyżowaniu szlaków zmieniamy kolor znaków. Do asfaltu docieramy czarnym szlakiem prowadzącym z początku szutrową drogą a później wąską ścieżką wśród pól, zarośniętą do tego stopnia, że prawie nie widać dokąd jedziemy.


Na koniec trochę statystyk i profil trasy.

Kategoria mtb, "the best of"

Dane wyjazdu:
ODO : 96.80km, TN: 3.60km
CLK: 03:53h, AVS: 24.93km/h
Max: 55.80km/h, Temp: 24.0°C
HRmax: 170 ( 89%) Avg: 111 ( 58%)
Climb: 1071m, CAL: 2919kcal

IV etap TdP.

Środa, 3 sierpnia 2011 · dodano: 03.08.2011 | Komentarze 4


Przed godziną dziesiątą atakuję Remika w Gemmie aby przeserwisować amortyzator. Okazuje się, że oleju to miał jak na lekarstwo i dalsza jazda bez przeglądu mogła go co najwyżej uszkodzić. Po godzinie zabawy sprzęt był poskładany i działał jak nówka.

Teraz przyszedł czas na jazdę do Cieszyna i dotarcie do pracy. Jazdę umilał mi sympatyczny starszy pan, który również wybrał się do Cieszyna na finał IV etapu. Mimo dość zaawansowanego wieku zadziwił mnie łatwością z jaką pokonywał wszystkie podjazdy. Naprawdę wyrazy uznania dla jegomościa!

Gdy już całe towarzystwo przetoczyło się przez 3 rundy w Cieszynie i wreszcie (ku mojej uciesze) na metę jako pierwszy wpadł piękny Cannondale EVO. Nie obchodziło mnie nawet zbytnio kto na nim jechał. Liczył się rower :)

Po zakończeniu etapu spotkałem się z Konradem i Koniem, z którymi potoczyłem się przez Goleszów i Ustroń do Bielska. Po drodze rozstałem się z chłopakami aby zahaczyć o dom, zabrać butlę na mleko i popędzić ponownie na spotkanie kolegów. Dopadłem ich na rynku koło Klimczoka i po chwili parskając wesoło kręciliśmy z Koniem w kierunku mlecznym. Na miejscu spotkała nas niespodzianka w postaci wozu rozpryskującego na polach GNOJÓWKĘ! Fetor był wręcz nie do zniesienia... Po powrocie do domu musiałem wyprać siebie, ubrania a plecak wywiesić do wietrzenia... MASAKRA!
Kategoria mtb

Dane wyjazdu:
ODO : 61.40km, TN: 3.60km
CLK: 02:35h, AVS: 23.77km/h
Max: 51.20km/h, Temp: 20.0°C
HRmax: 164 ( 85%) Avg: 117 ( 61%)
Climb: 525m, CAL: 1530kcal

Trening popołudniowy.

Wtorek, 2 sierpnia 2011 · dodano: 02.08.2011 | Komentarze 0


Piętnasty w tym roku wspólny trening z udziałem Dawida, Konrada i moim. Po ostatnich deszczach trasa znowu asfaltowa ale postanowiliśmy nadrobić odległością.

+4km z Emilką

Kategoria mtb

Dane wyjazdu:
ODO : 4.00km, TN: 0.00km
CLK: 00:20h, AVS: 12.00km/h
Max: 32.00km/h, Temp: 19.0°C
HRmax: 142 ( 74%) Avg: 98 ( 51%)
Climb: 34m, CAL: 136kcal

Z Emilką.

Poniedziałek, 1 sierpnia 2011 · dodano: 01.08.2011 | Komentarze 0


Krótko na spacer z Emilką. Do Kamienicy i z powrotem.
Kategoria turystycznie