Info
Ten blog rowerowy prowadzi PiaseQ z miasta Bielsko-Biała. Od 2011 roku przejechałem 147457.67 kilometrów w tym 17672.40 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.25 km/h. Więcej o mnie.Moje rowery
Archiwum bloga
- 2024, Listopad33 - 0
- 2024, Październik46 - 0
- 2024, Wrzesień39 - 0
- 2024, Sierpień46 - 0
- 2024, Lipiec61 - 0
- 2024, Czerwiec37 - 0
- 2024, Maj47 - 0
- 2024, Kwiecień40 - 0
- 2024, Marzec33 - 0
- 2024, Luty37 - 0
- 2024, Styczeń37 - 0
- 2023, Grudzień36 - 0
- 2023, Listopad50 - 0
- 2023, Październik39 - 0
- 2023, Wrzesień41 - 0
- 2023, Sierpień38 - 0
- 2023, Lipiec61 - 0
- 2023, Czerwiec51 - 0
- 2023, Maj56 - 0
- 2023, Kwiecień35 - 0
- 2023, Marzec48 - 0
- 2023, Luty40 - 0
- 2023, Styczeń49 - 0
- 2022, Grudzień43 - 0
- 2022, Listopad36 - 0
- 2022, Październik46 - 0
- 2022, Wrzesień34 - 0
- 2022, Sierpień48 - 0
- 2022, Lipiec47 - 0
- 2022, Czerwiec45 - 0
- 2022, Maj41 - 0
- 2022, Kwiecień37 - 0
- 2022, Marzec49 - 0
- 2022, Luty39 - 0
- 2022, Styczeń40 - 0
- 2021, Grudzień44 - 0
- 2021, Listopad30 - 0
- 2021, Październik49 - 0
- 2021, Wrzesień43 - 0
- 2021, Sierpień47 - 0
- 2021, Lipiec59 - 0
- 2021, Czerwiec46 - 0
- 2021, Maj52 - 0
- 2021, Kwiecień45 - 0
- 2021, Marzec48 - 0
- 2021, Luty58 - 0
- 2021, Styczeń56 - 0
- 2020, Grudzień42 - 0
- 2020, Listopad39 - 0
- 2020, Październik41 - 0
- 2020, Wrzesień50 - 0
- 2020, Sierpień58 - 0
- 2020, Lipiec50 - 0
- 2020, Czerwiec61 - 0
- 2020, Maj68 - 0
- 2020, Kwiecień67 - 0
- 2020, Marzec44 - 0
- 2020, Luty29 - 0
- 2020, Styczeń44 - 0
- 2019, Grudzień29 - 0
- 2019, Listopad32 - 0
- 2019, Październik37 - 0
- 2019, Wrzesień33 - 0
- 2019, Sierpień1 - 0
- 2019, Maj21 - 0
- 2019, Kwiecień13 - 0
- 2019, Marzec15 - 0
- 2018, Styczeń22 - 0
- 2017, Grudzień1 - 0
- 2017, Listopad10 - 0
- 2017, Wrzesień2 - 0
- 2017, Sierpień31 - 0
- 2017, Lipiec18 - 0
- 2017, Czerwiec21 - 1
- 2017, Maj33 - 0
- 2017, Kwiecień26 - 0
- 2017, Marzec31 - 0
- 2017, Luty17 - 0
- 2017, Styczeń11 - 0
- 2016, Grudzień13 - 0
- 2016, Listopad20 - 1
- 2016, Październik20 - 0
- 2016, Wrzesień18 - 0
- 2016, Sierpień31 - 0
- 2016, Lipiec25 - 0
- 2016, Czerwiec35 - 3
- 2016, Maj34 - 1
- 2016, Kwiecień26 - 0
- 2016, Marzec21 - 0
- 2016, Luty13 - 0
- 2016, Styczeń16 - 0
- 2015, Grudzień21 - 0
- 2015, Listopad25 - 0
- 2015, Październik21 - 0
- 2015, Wrzesień21 - 0
- 2015, Sierpień23 - 0
- 2015, Lipiec24 - 1
- 2015, Czerwiec20 - 1
- 2015, Maj23 - 1
- 2015, Kwiecień22 - 0
- 2015, Marzec12 - 0
- 2015, Luty8 - 0
- 2015, Styczeń13 - 0
- 2014, Grudzień7 - 0
- 2014, Listopad18 - 0
- 2014, Październik23 - 0
- 2014, Wrzesień22 - 0
- 2014, Sierpień26 - 0
- 2014, Lipiec14 - 0
- 2014, Czerwiec16 - 0
- 2014, Maj17 - 1
- 2014, Kwiecień16 - 1
- 2014, Marzec21 - 3
- 2014, Luty24 - 2
- 2014, Styczeń19 - 5
- 2013, Grudzień17 - 3
- 2013, Listopad16 - 2
- 2013, Październik6 - 0
- 2013, Wrzesień1 - 0
- 2013, Sierpień17 - 2
- 2013, Lipiec23 - 0
- 2013, Czerwiec22 - 9
- 2013, Maj21 - 8
- 2013, Kwiecień26 - 12
- 2013, Marzec14 - 3
- 2013, Luty10 - 0
- 2013, Styczeń6 - 0
- 2012, Grudzień12 - 0
- 2012, Listopad12 - 7
- 2012, Październik14 - 6
- 2012, Wrzesień21 - 8
- 2012, Sierpień24 - 13
- 2012, Lipiec22 - 4
- 2012, Czerwiec23 - 2
- 2012, Maj30 - 7
- 2012, Kwiecień19 - 15
- 2012, Marzec24 - 15
- 2012, Luty15 - 11
- 2012, Styczeń14 - 0
- 2011, Grudzień5 - 6
- 2011, Listopad15 - 7
- 2011, Październik19 - 10
- 2011, Wrzesień18 - 8
- 2011, Sierpień28 - 18
- 2011, Lipiec15 - 14
- 2011, Czerwiec21 - 11
- 2011, Maj26 - 20
- 2011, Kwiecień27 - 4
- 2011, Marzec21 - 2
- 2011, Luty3 - 0
- 2011, Styczeń2 - 0
- 2010, Październik2 - 0
- 2010, Wrzesień2 - 0
- 2010, Sierpień7 - 0
- 2010, Lipiec5 - 0
- 2010, Czerwiec1 - 0
- 2009, Czerwiec1 - 0
Wpisy archiwalne w kategorii
turystycznie
Dystans całkowity: | 4806.52 km (w terenie 1364.68 km; 28.39%) |
Czas w ruchu: | 359:35 |
Średnia prędkość: | 13.37 km/h |
Maksymalna prędkość: | 63.50 km/h |
Suma podjazdów: | 53372 m |
Maks. tętno maksymalne: | 184 (97 %) |
Maks. tętno średnie: | 133 (71 %) |
Suma kalorii: | 165945 kcal |
Liczba aktywności: | 213 |
Średnio na aktywność: | 22.57 km i 1h 41m |
Więcej statystyk |
Dane wyjazdu:
ODO : 16.00km,
TN: 0.00km
CLK: 00:58h,
AVS: 16.55km/h
Max: 29.20km/h,
Temp: 24.0°C
HRmax: 143
( 74%)
Avg: 94
( 49%)
Climb: 98m,
CAL: 332kcal
Rower:Merida Sport 700
Z rodzinką.
Sobota, 21 maja 2011 · dodano: 21.05.2011 | Komentarze 0
Z rodzinką po mieście na totalnym luzie. Przy okazji Asia zarobiła Firex'a zamiast swojej dwutarczowej korby Suntoura.
Oczywiście z miejsca zarobiła blatem w łydkę i przywiozła tatuaże na obu nogach :)
Chrzest bojowy uważam za odbyty!
Na dokładkę mieliśmy atak buractwa i chamstwa. Może to wynik "końca świata" albo ciśnienie spadło ale ludziskom się poprzewracało we łbach.
Najpierw PRZECHODZĄCE przez przejazd dla rowerów babsko postanowiło nieformalnie per TY wyskoczyć na mnie z JAPĄ: "Jak jeździsz!?". Głupota bez granic.
Następnie od innego babsztyla oberwało się Asi najwidoczniej za niezjechanie na trawnik ze ścieżki. Widać ów babsztyl potrzebował 2m szerokości, żeby przeturlać swój złom przez miasto.
Kolejnym napotkanym kretynem okazał się "tatusiek" z dzieckiem na rękach i żoną obok, która to zaczepiła swoją gigantyczną torebką przejeżdżającą z naprzeciwka Asię, jadącą 5km/h. Koleś oczywiście z RYJEM do nas. A to że jego niunia nie potrafi chodzić to już nieważne.
I wreszcie Złota Kupa dnia dla kretyna w Corsie za darcie mordy, trąbienie i próbę przejechania mnie wraz z córką w foteliku na przejeździe dla rowerów i na zielonym świetle (dla mnie oczywiście).
Szanowny Panie Skończony Debilu, jeśli to czytasz to:
a) od wczoraj rowerzysta jadący prosto ścieżką dla rowerów ma pierwszeństwo przed skręcającym autem.
b) zielone światło na przejeździe dla rowerów/przejściu dla pieszych oznacza, że masz ustąpić pierwszeństwa.
c) jeśli nawet z jakiejkolwiek przyczyny zdarzy się już wymusić pierwszeństwo to NIE TRĄBIMY i NIE DRZEMY RYJA tylko KULTURA każe przeprosić za swój błąd.
Tak, ale z drugiej strony co takie tępe chamy mogą wiedzieć o kulturze.
Tak, wiem, że nazywanie kogoś debilem, tępym chamem, babsztylem etc. również nie jest kulturalne... ALE MOJA CIERPLIWOŚĆ SIĘ SKOŃCZYŁA. Przynajmniej dzisiaj.
Uwaga: Wszelkie epitety zawarte w tekście pod adresem osób, które swoim zachowaniem całkowicie na nie zasłużyły są jedynie oceną ich kompetencji. Przypominam, że ocena kompetencji i publiczne nazywanie kogoś zerem etc. jest w tym kraju w pełni legalne! (odsyłam do sprawy Miller vs Ziobro)
Kategoria turystycznie
Dane wyjazdu:
ODO : 44.44km,
TN: 2.00km
CLK: 02:37h,
AVS: 16.98km/h
Max: 50.40km/h,
Temp: 20.0°C
HRmax: 150
( 78%)
Avg: 88
( 46%)
Climb: 352m,
CAL: 903kcal
Rower:Merida Sport 700
Czechowice z Emilką
Sobota, 14 maja 2011 · dodano: 14.05.2011 | Komentarze 0
Po śniadaniu postanowiłem wykorzystać o dziwo ładną pogodę i ruszyć na trasę. Głównym bagażem na wyjazd została moja 2,5-letnia córeczka, która w mgnieniu oka zajęła stanowisko bojowe w swoim Hamaxie. Uzbrojona w swoją maskotkę - łosia, butelkę z piciem, kask, torebkę z najpotrzebniejszymi rzeczami takimi jak: pieluszki, chusteczki, kurteczka na wiatr i deszcz, ściereczka do zadań specjalnych, Emilka była gotowa do drogi. Najpierw krótka wycieczka po mieście, wizyta w "rowerowym" a potem Bestwińską atak na Czechowice. Po drodze Emisia stwierdziła, że poczuła chęć na coś dobrego, więc dalej już jechaliśmy ulicą wrzeszcząc wniebogłosy: "Lody, gdzie jesteście?!". Wrzaskiem tym wystraszyliśmy całą zgraję dzieci, dorosłych i kilka staruszek.
Poszkodowanych przepraszamy :) Po długich poszukiwaniach trafiliśmy do czechowickiego McSyfa. Ja wiadomo jedzenie w McSyfie jest to... syf. Na lody jednak warto się przejechać bo są po prostu dobre. Nasz zapał szybko opadł gdy ujrzeliśmy ogromną kolejkę wewnątrz. Uchylone lekko drzwi musiałem natychmiast domknąć bo pierwsi stojący w kolejce zaczęli wypadać na zewnątrz. Od czego jednak Bozia dała rozum? Od myślenia! W końcu jestem kierowcą pojazdu, więc nie namyślając się wiele zaatakowaliśmy McDrive :) Po niespełna minucie oczekiwania Emisia pałaszowała swojego loda w polewie toffi otoczona przez zawistne spojrzenia oczekujących w megadługiej kolejce :) Wniosek: do McDonalds tylko na rowerze! A najlepiej w ogóle :P
Po wcięciu lodów ruszyliśmy z powrotem już standardową trasą wzdłuż pobliskiej rzeczki w kierunku Trzech Lipek i dalej ścieżką nad tunelem do domu na obiad. W międzyczasie mała ucięła sobie prawie godzinną drzemkę jednak nie powstrzymało jej to od zrobienia totalnej histerii w momencie przekroczenia progu mieszkania... Ach te dzieci...
Kategoria mtb, turystycznie
Dane wyjazdu:
ODO : 14.00km,
TN: 1.00km
CLK: 00:51h,
AVS: 16.47km/h
Max: 39.60km/h,
Temp: 17.0°C
HRmax: 163
( 85%)
Avg: 81
( 42%)
Climb: 142m,
CAL: 468kcal
Rower:Merida Sport 700
Podsumowanie miesiąca.
Sobota, 30 kwietnia 2011 · dodano: 30.04.2011 | Komentarze 0
Miesiąc podsumowałem wspólnie z Emilką, której buzia nie zamykała się ani na chwilę. Udało mi się dokupić najważniejsze części do roweru: kółka do mojej mega-zabytkowej X.9 i klamerki do równie zabytkowych SH-M221. Wymiana tych pierwszych przy asyście bezbłędnej córeczki przebiegła gładko. Gorzej z butami bo akurat lewa, pęknięta klamra nie daje się odkręcić. Będzie chyba wymagała interwencji chirurgicznej od wewnątrz buta. Patrząc na obecne ceny wolałem dać 43zł za klamerki niż 700zł za porównywalne buty. Mam nadzieję, że po wymianie zapięć jeszcze trochę posłużą.
Ogólnie miesiąc udany. Plan 1000km wykonany i nawet przekroczony. Miałem zamiar wyjechać rowerem przynajmniej 20 razy... Udało się to aż 27! Pierwszy raz od 3 lat wreszcie czuję się w miarę normalnie. Żeby tylko CT 4.05 wyszło czyste. Jeśli wyjdzie to przynajmniej lokalne kozaki powinny się mieć na baczności! Bardzo się cieszę z wyników jakie udało mi się osiągnąć przez ostatnie 2 miesiące. Nastrajają optymistycznie. Jeszcze tylko wyremontować leciwą Meridkę i można zacząć Maj. Tylko niech pogoda się opanuje bo pierwsze dni nie wróżą wielu kilometrów na 2 kołach :(
Kategoria turystycznie, mtb
Dane wyjazdu:
ODO : 20.00km,
TN: 4.00km
CLK: 00:58h,
AVS: 20.69km/h
Max: 31.60km/h,
Temp: 19.0°C
HRmax: 145
( 75%)
Avg: 106
( 55%)
Climb: 47m,
CAL: 604kcal
Rower:Sparta Windsor
Pożegnanie z N-Westfalią.
Środa, 20 kwietnia 2011 · dodano: 20.04.2011 | Komentarze 0
Dzisiaj przedostatni dzień w Monheim. Jutro jednak od rana mam masę pracy a później samolotem lecę do Polski. Miałem znowu nigdzie nie jechać ale zerknąłem w statystyki i wyszło mi 390km przez te kilka dni tutaj. Tak oczywiście być nie może! Trzeba do 400km dokręcić. Tym samym pojechałem do sklepu, potem do parku a w końcu nad Ren. Rzut oka na zachodzące słońce i przepływające jedna za drugą barki po czym krótka przejażdżka po mieście i powrót do hotelu. Uzbierało się tego 20km. Całkiem nieźle.
Status wyjazdu: 410km,
czas jazdy: 21h:16min,
średnia: 19.42km/h,
suma podjazdów: 1700m,
kalorie: 12206kcal,
wycieczek: 9,
średnia: 41.31km i 2h:07min na wycieczkę.
Jutro definitywnie dzień bez roweru za to urwanie głowy murowane.
Kategoria turystycznie
Dane wyjazdu:
ODO : 60.90km,
TN: 0.00km
CLK: 02:13h,
AVS: 27.47km/h
Max: 0.00km/h,
Temp: 21.0°C
HRmax: 182
( 95%)
Avg: 120
( 62%)
Climb: 148m,
CAL: 2073kcal
Rower:Sparta Windsor
Na wstecznym ;)
Wtorek, 19 kwietnia 2011 · dodano: 19.04.2011 | Komentarze 0
Ile można jeździć w kółko? Widać można. Tym razem dla odmiany w drugą stronę. Trasa jest sympatyczna, więc czemu nie? Ledwie zdążyłem się rozgrzać a tu jakiś miły pan na szosówce się nawinął. Ciężko rozbujać moją wspaniałą Spartę, więc goniłem go dobre 2-3km. W końcu z jęzorem na plecach siadłem mu na kole żeby odpocząć. Jegomość jednak połapawszy się w mig, że goni go jakaś drezyna ani myślał pozwolić na darmową przejażdżkę. Wcisnął gaz do dechy i wio do przodu ile fabryka dała. Dobrze, że nie dała zbyt dużo bo przy prędkościach sięgających 40km/h Sparta jest już całkowicie nieobliczalna. Już po kilkuset metrach wyć wniebogłosy zaczął mój CICLO próbując powstrzymać moje masochistyczne zapędy. Nie dałem jednak za wygraną i 169bpm mnie nie odstraszyło. Problem w tym, że takie tętno widziałem u siebie może raz w tym roku i było to na sekundę przed tym, jak skonałem w przydrożnym rowie. Tak więc zacząłem rozglądać się za przytulnym miejscem aby zakończyć tę farsę nie odpuszczając jednak ani na centymetr. Przejechałem tak jeszcze kilkaset metrów i stała się rzecz wydawałoby się niemożliwa. Na wyświetlaczu pojawiła się liczba 170...171...175! W ciągu kilkunastu sekund było już 178, potem 182! Z początku myślałem, że to jakieś przesiewy ale ani myślało być mniej. Jeszcze kilkaset metrów i zaczęły wracać siły. Zapiąłem trzeci (!) bieg i jazda! Darliśmy niemal 40km/h a miły Pan ani myślał puścić. Po następnych 3km tempo nieco spadło. Dojechaliśmy do Hitdorf i tam niestety siły opuściły... mojego nowego kolegę :) Pękł niczym bańka mydlana i nie pomógł mu nawet jego lśniący spec! Man down! Ha! Sparta vs Specialized 1:0!
Dalej przez most w Leverkusen na drugą stronę i powtórka z rozrywki sprzed dwóch dni. Szosą do Dusseldorfu, z powrotem na prawy brzeg Renu i gaz do dechy do Monheim. Ave Sparta!
Kategoria turystycznie
Dane wyjazdu:
ODO : 21.00km,
TN: 6.00km
CLK: 01:11h,
AVS: 17.75km/h
Max: 36.60km/h,
Temp: 19.0°C
HRmax: 165
( 86%)
Avg: 107
( 56%)
Climb: 70m,
CAL: 709kcal
Rower:Sparta Windsor
Bez celu...
Poniedziałek, 18 kwietnia 2011 · dodano: 18.04.2011 | Komentarze 0
Tytuł chyba wyjaśnia wszystko. Po weekendowych wojażach pozostało mi jedynie leżeć do góry brzuchem. Szło mi całkiem nieźle do 18:30, kiedy to przypomniałem sobie, że kończy się mineralna a w szafie mam pełno butelek (tak, w Germanii plastikowe 1,5l butelki są zwrotne i kaucja za sztukę to cała złotówka!). Tym samym zwlokłem się i wyładowany plastikiem pojechałem do "Aldika". Oddawszy butelki i zaopatrzony w wodę i kolację coś musiałem ze sobą zrobić. Pogoda nadal super, więc pojechałem nad Ren. Trochę potestowałem serducho, które uparcie nie chciało pukać szybciej niż 165/min a w chwilę po odpuszczeniu pedałów miałem już 90/min. Pewnie się kończę... ale kto by się tym przejmował.
Nie przejmując się wiele zerkałem jedynie co jakiś czas czy czasem na wyświetlaczu nie pokaże się "zero". Ponieważ nie chciało to dojechałem nad Hitdorfer See, objechałem je dookoła i popedałowałem przez Schloss Laach do hotelu. Jutro to już chyba nigdzie nie pojadę.
Kategoria turystycznie
Dane wyjazdu:
ODO : 61.80km,
TN: 1.00km
CLK: 03:07h,
AVS: 19.83km/h
Max: 33.60km/h,
Temp: 17.0°C
HRmax: 143
( 74%)
Avg: 97
( 50%)
Climb: 141m,
CAL: 1584kcal
Rower:Sparta Windsor
Powtórka z rozrywki
Niedziela, 17 kwietnia 2011 · dodano: 17.04.2011 | Komentarze 0
Po wczorajszej pętli kompletnie nie miałem ochoty na rower, więc poszedłem pobiegać. Biegać też mi się nie chciało i zrobiłem raptem 3km w pobliskim lasku. Pewnie na takim "nicniechceniu" skończyłby się dzień ale na szczęście wybawił mnie z kłopotu Ragavan. Późno, bo przed trzecią po południu zadzwonił i uprzedził, że będzie za 30 minut pod hotelem. Przyjechał oczywiście z rowerem. Tym samym równo o czwartej ruszyliśmy śladami mojej wczorajszej wycieczki. Kolejne kilometry mijały na spacerowej niemal jeździe. Nie obyło się też bez wypadku. Poinformowany o moim zamiarze przejechania w przyszłym roku supermaratonu Ragavan zjechał przednim kołem z jezdni na trawę i czym prędzej zbierał grzecznie swoje poobijane zwłoki z asfaltu. Na szczęście skończyło się na przeciętej dętce i kilku zadrapaniach. Po szybkiej naprawie koła ruszyliśmy dalej. Zamiast jednak gnać aż do samej Kolonii skręciliśmy grzecznie wcześniej na most do Leverkusen. Stamtąd ponownie po śladach wczorajszego wypadu dojechaliśmy do Monheim i kolega pognał autem do domu. Kolejny doskonały dzień.
Kategoria turystycznie
Dane wyjazdu:
ODO : 105.00km,
TN: 7.00km
CLK: 05:23h,
AVS: 19.50km/h
Max: 34.40km/h,
Temp: 17.0°C
HRmax: 157
( 82%)
Avg: 111
( 58%)
Climb: 405m,
CAL: 3245kcal
Rower:Sparta Windsor
Nadreński Maraton
Sobota, 16 kwietnia 2011 · dodano: 16.04.2011 | Komentarze 0
Dzisiaj kolejna zaplanowana trasa. Miało być 60km a wyszło... tyle ile wyszło. Ot takie uzależnienie od kilometrów. Bo jakże można nie pojechać pod katedrę Kolońską będąc od niej 12km? Wstyd by był, więc pojechałem. Potem stwierdziłem, że wstyd byłby również gdybym nie przekręcił 100km. Koniec końcem wstydu nie było w ogóle. I nawet do Aldiego przed zamknięciem zdążyłem. Sparta spisała się wyśmienicie, choć miałem stracha, że coś może się zepsuć po drodze i stanę przed koniecznością powrotu piechotą nawet 20km. Bez problemów docieram jednak do Dusseldorfu i znajduję chwilę na obejrzenie panoramy z mostu, którym przeprawię się na drugą stronę Renu.
Tego, że na zielonym mało nie zostałem rozjechany na placek przez jakąś gapę problemem nie nazwę. Raczej fartem i to kierowcy. Tutaj za potrącenie rowerzysty na ścieżce rowerowej i do tego na zielonym świetle miałby odpowiednie urwanie głowy. Stąd wszyscy kierowcy wręcz nieprzyzwoicie uważają na rowerzystów.
Czasem aż mi głupio, gdy jadę całkiem szeroką drogą a tu robi się za mną sznurek kilku aut, z których żadne nie próbuje nawet wyprzedzać. Dzięki temu można się skupić na jeździe a nie kręcić głową wokoło i ciągle nasłuchiwać. Równa droga, słońce, pełno rowerów w obu kierunkach, po prostu super. Jadę więc dalej do Feste Zons.
Malownicze miasteczko, położone na lewym brzegu Renu, naprawdę warte jest obejrzenia. Zameczek, wąskie uliczki, stylowe domy i kamieniczki. Pełno maleńskich kawiarenek i masa okupujących je turystów.
Po drodze mijam zagubione prosiaki. Nie daję się jednak na mówić na sesję foto z wieprzowiną. Roweru nie zdradzę, na wieprzu jeździć nie będę!
Dalej już tylko do Kolonii. Od Feste Zons trzeba pedałować dobrych 25km to ulicą, to ścieżkami. Wreszcie docieram do jednego z terminali przeładunkowych co oznacza, że wjechałem wreszcie do miasta.
Tutaj oczekuje mnie założony cel wycieczki, czyli Katedra Kolońska. Trzeba przyznać, że jest to wyjątkowa budowla. Prawdziwy pokaz mistrzów architektury. Plan wykonany w 150% tak więc czas do "domu". Z Kolonii wracam prawym brzegiem Renu. Stąd trasę znam jak własną kieszeń, toteż gubię się kilka razy. A jak! Niemniej jednak docieram bez problemów do Monheim. Czas na odpoczynek. Sparta zasłużyła dzisiaj na małą sesję. Świetna robota!
Kategoria turystycznie
Dane wyjazdu:
ODO : 50.10km,
TN: 26.00km
CLK: 02:58h,
AVS: 16.89km/h
Max: 39.00km/h,
Temp: 14.0°C
HRmax: 167
( 87%)
Avg: 97
( 50%)
Climb: 237m,
CAL: 1430kcal
Rower:Sparta Windsor
Langenfeld przełajowo :)
Piątek, 15 kwietnia 2011 · dodano: 15.04.2011 | Komentarze 0
Dla hecy postanowiłem sprawdzić dokładność niemieckich map rowerowych. Wybrałem OpenCycle Map i zabrałem się do roboty. Szybko wyprodukowałem tracka GPS i ruszyłem w drogę. Plan: 43km z czego 25 w terenie. Chciałem maksymalnie omijać główne drogi i jak najwięcej przejechać polami, wzdłuż jezior i po leśnych ścieżkach. Przy okazji mając na uwadze rower... nie oddalać się w linii prostej dalej niż na 1,5h piechotą od hotelu. Początek standardowy, przez pola w kierunku zameczku Laach i daleh do Rheindorf. Gdy już się tam dotelepałem odbiłem w lewo żeby zrobić zaplanowane "kółko" wokoło Langenfeld. Wiosna pełną gębą. Wszędzie zielono a na polach już kwitnie rzepak.
Zatrzymuję się jeszcze na chwilę na wiadukcie nad A3 :) Tym samym fotkę dedykuję wszystkim rodzimym kierowcom płacącym po 5,20zł za literek PB95 i od cholery podatków na utrzymanie naszych pięknych autostrad. No to macie! Popatrzcie sobie! A co!
Pomijając fakt, że jeszcze nie tak dawno kompletnie zdewastowany rejon Niemiec dzisiaj jest pełen zieleni, parków, lasów, jezior i szlaków rowerowych. Jadąc tędy dzisiaj nikt by nie powiedział, że kiedyś było tutaj brudno i przemysłowo. No ale Niemcy jak to Niemcy. Porządek robią wcześniej czy później. Rodzime warcholstwo natomiast zajmuje się jak zwykle PIERDOŁAMI, kopaniem dołków pod politycznymi przeciwnikami i "łapaniem" się na kolejną kadencję, żeby wypchać sobie i tak już pękające w szwach portfele. Bodajby zdechli - z całego serca! Problem w tym, że zdychają Ci, co leczą się "za publiczne".
Ale co tam, dalej znowu pola, znowu parki i przygrzewające słoneczko. Zaplątałem się w pobliżu hodowli koni. Jak mnie zobaczyły to zamiast ładnie pozować do zdjęcia natychmiast zleciały się do ogrodzenia żeby zobaczyć co to za osobliwy okaz się napatoczył. Miałem im zęby fotografować z takiej odległości? Ze zdjęć nici, jedno wyszło.
Zadowolony i zmachany wracam sobie spokojnie ścieżkami między kolejnymi jeziorkami, polami aż wreszcie wpadam na genialną leśną drogę ciągnącą się wzdłuż brzegu jednego z większych jeziorek. Z lewej coraz bliżej zamyka teren autostrada, ale przecież na mapie był tunel i spokojnie się przejedzie na drugą stronę. Kilkaset metrów i jest tunel... za 3m płotem! Co za osioł skończony postawił tutaj bramę z drutem kolczastym! Przecież można tu dojechać z obydwu stron! Wracać 7km? Szukam wyjścia z sytuacji i po rozejrzeniu się w terenie... nie znajduję. Pozostaje idąc w ślady naszego ex-Prezydenta dokonać skoku przez płot. po 10 minutach morderczego wysiłku 30kg Sparty zawisa po drugiej stronie ogrodzenia. Po kolejnych 10 moje zwłoki spadają po drugiej stronie. Po kolejnych 10 minutach dochodzę do siebie i ściągam rower na ziemię. Kolejne 15 minut spędzam na przemyśleniach jakie cierpienia zadałbym temu, kto wymyślił tą wspaniałą atrakcję. Ponieważ doszedłem do wniosku, że moje pomysły były co najmniej niehumanitarne: pojechałem dalej natrafiając na kolejny płot. Tym razem poszło łatwiej i wystarczyło objechać przeszkodę. Czas jednak na wnioski z dzisiejszej wyczieczki. Mianowicie poza wspaniałą trzymetrową bramą na trasie w żadnym innym miejscu nie utknąłem. Wszędzie można było przejechać a dokładność mapy rowerowej miło mnie zaskoczyła. Super! W Polandii to można się zgubić wytyczając trasę po asfaltach a tu proszę: w Niemczech da się nawet po ścieżkach leśnych. Ciekawe co na to rodzima kartografia? 50 lat za murzynami? O, przepraszam, to byłby komplement!
Poganiany perspektywą obycia się bez kolacji przyspieszam tempo aby zdążyć do "Kaufa" przed zamknięciem. Po drodze żałuję, że nie zabrałem aparatu. Zachód słońca był wyjątkowo ładny. Niestety telefon to za mało aby oddać go choćby w 5%. Do Kauflandu wpadam na 15min przed zamknięciem. Złapawszy co trzeba płacę i gnam do hotelu bo już prawie ciemno a moje oświetlenie służy jedynie do ozdoby. Ciężko było ale w końcu udaje się dotoczyć na miejsce i paść na łóżko. Uff.
Kategoria turystycznie
Dane wyjazdu:
ODO : 43.00km,
TN: 3.00km
CLK: 02:20h,
AVS: 18.43km/h
Max: 40.50km/h,
Temp: 14.0°C
HRmax: 165
( 86%)
Avg: 99
( 51%)
Climb: 388m,
CAL: 1276kcal
Rower:Sparta Windsor
Solingen, jawohl!
Czwartek, 14 kwietnia 2011 · dodano: 14.04.2011 | Komentarze 0
Tak sobie założyłem, że pojadę po pracy do Solingen. Jak co niektórzy pamiętają w latach 90tych pełno było reklam laserowo ostrzonych noży Solingen, które cięły wszystko ;) Pochodzą właśnie stąd. I szczerze mówiąc trzeba się napocić, żeby tam dojechać. Wszędzie dookoła płasko a tu tymczasem podjazdy po 11%, cały czas pod górę i na dość krótkim odcinku wspinam się ponad 300m w pionie. Samo miasto nie robi wrażenia. Powiedziałbym, że przy innych okolicznych miastach robi wrażenie nieco zaniedbanego. Za to ma pełno górek i zwiedzanie Solingen na moim żeliwnym rumaku jest co najmniej kłopotliwe.
Musiałem się nieźle napocić. Sam dojazd też nie był zachwycający. Przyzwyczajony do czystych, eleganckich wiosek i miasteczek miałem wrażenie, że teleportowałem się na przedmieścia Birmingham czy Detroit. Powrót natomiast to poezja :) Słońce, ciepło, z górki i wszędzie zielono. Niby droga biegła równolegle do tej, którą przyjechałem i to w niewielkim oddaleniu a tutaj takie zaskoczenie. Znowu niemiecki porządek, ładne i zadbane domki i dużo zieleni.
Pomykając sobie dalej coraz to ciekawszymi okolicami docieram do Hitdorfer See, jeziorka powstałego jak wiele innych w wyniku zaprzestania wydobycia żwiru. Objeżdżam wokoło witając się po drodze z zaprzyjaźnionymi kopytnymi stworzeniami. Potem już tylko przez pola do hotelu i hop pod prysznic.
Kategoria turystycznie